Dziś o północy zagrajmy Trzecią Stronę Księżyca na Facebooku. Cisza bywa muzyką, ale w tym przypadku, nią nie jest.
Chcę usłyszeć Deine Lakaien, Mellonta Tauta, „Adore” Falling You i „Return Of The She King” Dead Can Dance – muzykę, której jedynym trwałym miejscem w polskim eterze była, od 2006 roku, audycja Trzecia Strona Księżyca.
Została ona zdjęta z anteny – bez możliwości zagrania przez prowadzących ostatniego utworu, muzycznej kody, która mogłaby być pożegnaniem ze słuchaczami. Jako człowiek radia wiem, że tego rodzaju cięcia skalpelem żywej tkanki kultury są bolesne – zwłaszcza, kiedy kontakt z odbiorcą tej kultury odbywa się w „innym wymiarze” odczuwania, a to było właśnie wyróżnikiem seansów Trzeciej Strony Księżyca.
Trudno przecenić walor poznawczy audycji – niejednokrotnie stawała się ona źródłem inspiracji dla prezenterów z różnych stron świata. Kilka zaś utworów, które pierwszy raz wybrzmiały w Trzeciej Stronie Księżyca, to – pewnie dla wielu – trwałe elementy „muzeum wyobraźni”. Muzyka (jeśli jest wartościowa), najlepiej reprezentuje w ludzkiej pamięci czas, w jakim została usłyszana właśnie po raz pierwszy.
Jest jeszcze jedna rzecz, bez przywołania której nie można przejść obojętnie. W świadomości wielu słuchaczy nastrój Trzeciej Strony Księżyca był kontynuacją seansów radiowych Tomasza Beksińskiego – i to pomimo, że prowadzący sięgnęli po całkowicie odmienny styl prezentowania, podobnej do Tomaszowej, muzyki.
Cisza jest śmiercią – w tym przypadku byłaby to więc „śmierć wtóra”. W opozycji do niej są: trwałość, kontynuacja i nawiązanie. Przeciwieństwem śmierci jest kultura. Dziś pełnia księżyca, spotkajmy się więc o północy na facebookowej stronie TSK, aby zagrać tam muzykę.
Ode mnie będą dwa utwory: „Oak Wood” z nowej epki Drab Majesty i „Tokkotai” Japan Suicide, a od ciebie?
radiowa trójka ucięła trzecią stronę księżyca- jedyny powód dla którego warto było jej słuchać.
PolubieniePolubienie