ZIMNA NADZIEJA / Technophobia: Negative Space

Technophobia: Negative Space (singiel; Working Order Records; Stany Zjednoczone; 14 czerwca 2016)

Technophobia - Negative Space (singiel; 2016)

Zimna nadzieja. Po pierwsze dlatego, że – biorąc pod uwagę odświeżającą stylistykę nagrań duetu Technophobia – ich muzyka może naprawdę wnieść sporo nowego do współczesnych brzmień cold / synth / dark wave. Po drugie zaś z powodu, iż singiel Negative Space (oraz longplay przez niego poprzedzany, jak i wiele wydawnictw im towarzyszących) całym dochodem ze swojej sprzedaży wesprzeć mają ciekawą i wartą zauważenia inicjatywę przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu utalentowanych młodych ludzi. W Waszyngtonie (skąd pochodzą muzycy i działa wspomniana inicjatywa) jest chyba zdecydowanie mniej wykluczonych niż w średniej wielkości polskim mieście, więc tym bardziej – podobnymi do Life Pieces To Masterpieces pomysłami – należy zraszać rodzimą świadomość. Choć to właśnie zdaje się być sednem „zimnej” (a więc niemożliwej) nadziei. Tu (w Polsce) człowiek nie ma żadnego znaczenia, a liczy się jedynie „PKB” (WTF?).

Technophobia (źródło: workingorderrecords.org)
Technophobia (źródło: workingorderrecords.org)

Wróćmy do muzyki, bo wykonaniu Technophobii jest ona szczególnie piękna i odkrywcza. Ten waszyngtoński duet (Katherine i Stephen Petix) jest na scenie już od 2013 roku grając głównie muzykę na żywo – dopiero 19 lipca ukaże się ich debiutancki longplay Flicker Out. Koncerty to dobra szkoła dla muzyków – uczą, że muzyka powinna być wypełniona energią i bezpośrednio trafiać do wrażliwości odbiorców. Taki też singiel Negative Space:

Dark pop i coś więcej, prawda? Ten utwór na singlowym wydawnictwie pomieszczono jeszcze w trzech remiksach autorstwa: Meaning Nothing, Void Vision i Alter Der Ruine. Wszystkie są świetne i odmiennie traktują chłodną melodyjność kompozycji „wyjściowej” Negative Space to chyba najlepsza płyta „z wariacjami”, jaką słyszałem w ostanim czasie! Krążek zamyka zaś „Passing People” – melorecytowany utwór mogący kojarzyć się z nagraniami hiszpańskiego duetu Synths Versus Me. W całości singiel nie jest dostępny do wysłuchania – w tym więc przypadku zaufajcie mi. Jeśli wydawnictwo trafiłoby w ręce piratów, jego pozamuzyczna funkcja przestałaby mieć sens. Warto mieć je w wersji fizycznej jeszcze z jednego względu…

Technophobia: Flicker Out (LP; 2016)
Technophobia: Flicker Out (LP) – okładka płyty z fotografią Rimel Neffati.

Zarówno singiel Negative Space, jak i longplay Flicker Out, urzekają także pod względem wizualnym. Nic dziwnego – ich oprawę graficzną przygotowała Rimel Neffati, mistrzyni widmowej w nastroju i tematyce fotografii artystycznej.

Szymon Gołąb

Singiel i debiutancki longplay duetu Technophobia w wersji fizycznej (płyty winylowe) i cyfrowej dostępne są (pre-order) w sklepie internetowym wytwórni Working Order Records.

Technophobia – oficjalna strona / Facebook / SoundCloud / Instagram / Twitter

https://youtu.be/ZipX5YQFZ0w

RAZEM I OSOBNO / Sanne & Anton de Neige

Sanne de Neige: The Forest Tapes & Anton de Neige: bez tytułu (2 x EP; In Club Records; Szwecja; 30 maja 2016)

Anton de Neige & Sanne de Neige

Wreszcie uporządkowano dyskografię Sanne i Antona de Neige – poetyckich wizjonerów zimnej fali ze Szwecji. Najnowsze, proponowane przez peruwiańską wytwórnię In Club Records, wydawnictwa z ich muzyką mają dodatkowo interesującą formę: na kasecie magnetofonowej Sanne i Anton zostali połączeni, zaś na płycie CD – rozdzieleni. Razem, czy osobno – ich muzyka smakuje doskonale, sięgając po nieczęste współcześnie rejestry czarnego romantyzmu ujęte w zróżnicowane nastrojowo brzmienia spod znaków: cold wave, dark popu i goth gaze.

Sanne i Anton de Neige (źródło: Bandcamp)
Sanne i Anton de Neige (źródło: Bandcamp)

Już same okładki kaset i płyt dwójki szwedzkich muzyków (nieco zbliżone do stylistyki znanej z frontonu – bo ta płyta to gotycka katedra – jednego najpiękniejszych albumów Dead Can Dance, Within The Realm of a Dying Sun) wprowadzają w nastrój tego, co znajdziemy w ich wnętrzu…

Sanne de Neige: The Forest Tapes
Sanne de Neige: The Forest Tapes – okładka kasety (źródło: materiały In Club Records)

Najpierw Sanne. Jej epka „Forest Tapes” to zdecydowanie najbardziej zimnofalowy akcent podwójnego wydawnictwa. Sześć, nagranych w zeszłym roku, utworów jest połączeniem charakterystycznego żeńskiego wokalu (coś w głosie Sanne przypomina najlepsze lata wokalistek labelu 4AD…) z linią z melodyczną dyktowaną oszczędnymi frazami basu i automatu perkusyjnego. Faworyzuję kompozycje: „Dans La Forêt”, „Low”, „Hurt”, oraz „Cold World”. W wygłosowej balladzie albumu, utworze „Venim”, pojawiają się zaś melodyjność i przestrzeń wprowadzające odmienny (choć, prawem dialektyki przeciwieństw, podobny) rejestr – chłodne poematy Antona de Neige.

Anton de Neige - In Club Records
Anton de Neige: bez tytułu – okładka kasety (źródło: materiały In Club Records)

Płyta Antona, pierwotnie wydana na początku tego roku, nie ma tytułu i bez tytułów jest także pięć składających się na nią utworów. Tu do głosu dochodzi element „gaze” – a więc potraktowane nader subtelnie brzmienie gitary ujęte w balladowy wyraz podkreślony wspaniałym głębokim męskim wokalem. Trudno naprawdę znaleźć analogię dla tej muzyki… Może mogą nią być nagrania Michała Pydo z jego solowego debiutu Proof of Concept (2014)? Faworyzuję wszystkie pięć utworów, najczęściej powracając zaś do kompozycji „#4”.

Szymon Gołąb

Wydawnictwa dostępne (pre-order) w wersji fizycznej (kaseta magnetofonowa i płyta CD) oraz cyfrowej na stronie wytwórni In Club Records w serwisie Bandcamp.

Sanne de Neige – Facebook / Discogs

Anton de Neige – Discogs

LIVING IN THE PAST / The Living Gods Of Haiti: Run Back To Never

The Living Gods Of Haiti: Run Back To Never (EP; Francja / Wielka Brytania; październik 2015)

The Living Gods Of Haiti - Run Back To Never (EP; 2015)

Płyta z 2015 roku? Tak, „let’s go living in the past” – tym bardziej, że w celu poznania nagrań duetu The Living Gods Of Haiti naprawdę warto spojrzeć wstecz. Zawarty w ich muzyce element magiczny (czy wręcz mistyczny) sprawia, że owo spojrzenie w przeszłość będzie zarazem widzeniem przyszłości – 13 maja bowiem ukazać ma się nowy album tej interesującej formacji, zatytułowany Killing Lotus. Oto jego zwiastun:

Pięknie, prawda? Tęsknię do takich brzmień: fuzji eteryczności, subtelnej elektroniki i natchnienia rodem z nagrań Cocteau Twins czy Dead Can Dance (wy natomiast tęsknicie do ich radiowego miejsca, audycji Tryton, która powróci niebawem, ale… w afrykańskim eterze). Eteryczność, natchnienie, mistycyzm – to podstawowe żywioły muzyki The Living Gods Of Haiti.

Duetu nie tworzą muzycy debiutujący dopiero na scenie – Marca Collina znamy z legendarnej już (i przez niektórych uważanej za najlepszą obecnie w interpretacji brzmień new wave) grupy – nomen omen – Nouvelle Vague, zaś Rebekah Dobbins (głos The Living Gods Of Haiti) to utalentowana wokalistka, twórczyni sztuk wizualnych i poetka. Zaśpiewała na płycie 3 (NV3) Nouvelle Vague wesołą piosenkę „Ca Plane Pour Moi”. Jest pół-Angielką, pół-Syryjką – i stąd urocze orientalizmy w muzyce duetu.

Rebekah Dobbins (fot. Marii Andre / źródło: Facebook)
Rebekah Dobbins (fot. Marii Andre / źródło: Facebook)

The Living Gods Of Haiti subtelnie dozują słuchaczom rozkosze swoich nagrań. Run Back To Never jest czteroutworową epką (na nowej płycie znajdzie się zaś pięć kompozycji), dwukrotnie – na początku i w finale – opracowującą temat „The Hunt, The Harvest, The Sea”. Co urzeka na tej płycie?

Rebekah Dobbins (źródło: Facebook)
Rebekah Dobbins (źródło: Facebook)

Swoboda w poruszaniu się w różnorodnych rejestrach nastroju. Choć wszystkie z pomieszczonych na krążku utworów łączy eteryczne piękno, to są one całkowicie różne, a linie melodii przebiegają tu od trip-hopowej elektroniki „The Hunt, The Harvest, The Sea”, przez subtelne natchnienie ballady „A Winter in Summer”, po orientalną rytmiczność (bliską chociażby solowym dokonaniom Lisy Gerrard) w utworze „Father”.

Czasem warto „żyć przeszłością”. Warto też czekać na nowe nagrania The Living Gods Of Haiti.

Szymon Gołąb

Płyta w wersji cyfrowej do nabycia na stronie The Living Gods Of Haiti w serwisie Bandcamp; tam też dostępny jest (pre-order) nowy album zespołu. EP Killing Lotus do nabycia także w serwisach streamingowych: iTunes, Google Play, Apple Music.

The Living Gods Of Haiti – oficjalna strona / Facebook / SoundCloud / YouTube / Twitter

PRZED KONCERTEM / Esben and the Witch: We Melted The Wax, Now We Can See

Esben and the Witch: We Melted The Wax, Now We Can See (EP; Wielka Brytania; grudzień 2015)

Esben And The Witch - We Melted The Wax, Now We Can See (EP; 2015)

Choć dyskografia tego brytyjskiego tria w składzie: Rachel, Daniel i Thomas nie jest jeszcze zbyt obszerna – to mam poczucie, że utworów wypełniających trzy lonplay’e i kilka pomniejszych wydawnictw tego zespołu można słuchać przez całe życie. „W tej muzyce jest coś, co zastępuje wszystkie słowa i wszystko tłumaczy” – jak powiedział kiedyś Tomasz Beksiński. Spójrzcie zresztą na facebookową stronę Esben and the Witch…

…a tego obrazu nawet nie znałem:

Esben and the Witch wystąpią na jedynym koncercie w Polsce, 4 kwietnia w warszawskim klubie Hydrozagadka. To dobry moment, aby wsłuchać się w najnowszą, dość nietypową (bo w całości akustyczną) epkę Brytyjczyków, We Melted The Wax, Now We Can See – którą muzycy okreslili mianem „ciszy przed burzą”, polecając jej słuchanie w długie zimowe noce, które wciąż przecież są przed nami (wiosna to fatamorgana).

Esben and the Witch
Esben and the Witch (źródło: VKontakte)

Album zawiera cztery kompozycje, a rozpoczyna się od coveru „Planet Caravan” Black Sabbath, kończąc nowością – olśniewającej urody melancholijną balladą „Like A Drunkard Reels”. Pozostałe dwa utwory znane już są z wcześniejszych płyt zespołu, ale… Podobnie, jak „Planet Caravan” brzmią zupełnie odmiennie od wersji pierwotnych. Coś wam przypomina podobna metoda? Posłuchajmy muzyki. Oto utwór, który na tej płycie faworyzuję – wspomniany „Like A Drunkard Reels”:

Ależ tu brzmi głos Rachel! Zdaje się sięgać do najlepszej tradycji rockowej (czy też folkowej / songwriterskiej) progresji z początku lat siedemdziesiątych. Gdybyśmy teraz byli w radiu, połączyłbym dla was ten utwór z baśniowym tematem „The Garden of Jane Delawney” grupy Trees, oraz „Melinda, More or Less” Curved Air, aby ostatecznie rzucić się w otchłań kontrapunktu kompozycją „Lady Lake” Gnidrolog – bo nie ma miłości, realne są tylko zima i noc.

Koncert: Esben And The Witch + Signal From Europa / 04.04.2016 / Hydrozagadka / Warszawa
Esben and the Witch + Signal From Europa / koncert w Klubie Hydrozagadka / 04.04.2016

Progresja. Te rejestry nastroju przywołuje właśnie grupa Esben and the Witch. Czas, kiedy jeden utwór nie brzmiał dwukrotnie tak samo. Czy tylko mi tego brak? Co za tym idzie – przed nami koncert, jaki może się już nie powtórzyć.

Szymon Gołąb

Esben and the Witch: koncert w Hydrozagadce – wydarzenie / Facebook

Album w wersji fizycznej (płyta CD w ręcznie przygotowanej oprawie, limit 500 sztuk) oraz cyfrowej być może jest jeszcze do nabycia na stronie zespołu w serwisie Bandcamp.

Esben and the Witch – oficjalna strona / Facebook / YouTube / VKontakte / Twitter

COLD 20 – The Best Official Music Videos Of 2015

COLD 20 – najlepsze oficjalne teledyski cold wave / post punk / synth pop / minimal wave / dark pop 2015 roku.

COLD 20 - videos

Dobry teledysk jest jak sen. Trochę w nim marzeń, trochę koszmarów. Takie właśnie są najlepsze obrazy ilustrujące muzykę w 2015 roku. Co konkretnie brałem pod uwagę przy wyborze poniższego zestawienia?

Przede wszystkim korelację wizji z fonią, a więc rytm obrazu współgrający z muzyką. Pod tym względem prawdziwymi arcydziełami są: teledysk do utworu „He’s Dying Beside” duetu November Novëlet, „O’Ornate Spade” w wykonaniu połowy duetu Lebanon Hanover, „Losing You” Sally Dige, „1995” Molly Nilsson, „DEATHBEAT#” rosyjskiej formacji Supernova 1006, czy wreszcie obraz towarzyszący kompozycji „Траур” także grającej w Rosji grupy Kaпитан Ненавидит Море. Ten ostatni utwór (podobnie jak nagranie „Free My Body” Rosa Apatrida) ma dodatkowo bardzo ważne i aktualne dziś przesłanie: „nigdy więcej wojny!”.

Niezmiennie (właśnie dzięki pokrewieństwu teledysku i snu) popularne jest obrazowanie psychodeliczne. Większość z prezentowanych wideoklipów ma taki właśnie wyraz. Warto wspomnieć, że obok nadrealistycznego piękna psychodelia wyzwala także swoistą antyestetykę – subtelną (Drift: „Hard to Accept”), oraz dosadną (Sally Dige: „Hard to Please”). Zimna fala wciąż i z powodzeniem sięga również po obrazy „industrialne” (Sexy Suicide: „Shame Of Device”, oraz wspomniany już teledysk Rosa Apatrida).

Niespodzianką zestawienia jest minimalistyczny (a nawet „brutalistyczny”) i doskonały zarazem styl klipu debiutantki z Rosji – Beard Haus. Natomiast dla polskiej artystki Izes i jej utworu „Aż do rana” warto było rozszerzyć formułę gatunkową zestawienia o człon „dark pop”. Teledyski zostały zestawione od miejsca 1. do 20. Prezentowane są wyłącznie produkcje „oficjalne”.

  1. November Novëlet: He’s Dying Beside

     2. QUAL: O’Ornate Spade

     3. A Copy For Collapse: No Failure

     4. Peine Perdue: Aleister

     5. Ash Code: Nite Rite

     6. Sally Dige: Losing You

     7. Kaпитан Ненавидит Море: Траур

     8. Lebanon Hanover: Hollow Sky

     9. Magnetic Poetry: Be Like Wind

   10. We Are Temporary: You Can Now Let Go

   11. Molly Nilsson: 1995

   12. Sexy Suicide: Shame Of Device

   13. Supernova 1006: DEATHBEAT#

   14. Sally Dige: Hard to Please

   15. Izes: Aż do rana

   16. Drift: Hard To Accept

   17. Paradox Obscur: Dark Fortress

   18. Beard Haus: Cold

   19. Police des moeurs: Prèmiere neige

   20. Rosa Apatrida: Free My Body

Poniżej playlista zawierająca wszystkie z wymienionych wideoklipów. Polecam oglądanie ich w trybie pełnoekranowym, bądź – w dużym formacie – za pomocą rzutnika.

Muzyka przede wszystkim – i współczesna awangarda doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Spotkanie z najlepszymi zimno falowymi teledyskami 2015 roku jest więc kolejnym seansem ze znakomitą muzyką – stanowiąc kontynuację listy najlepszych płyt i utworów mijającego już roku.

„Ikoną” tegorocznego zestawienia jest fotografia Gracieli Iturbide – artystki kilkadziesiąt lat temu zapowiadającej wrażliwość, która właśnie spełnia się na naszych oczach.

Szymon Gołąb

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑