UNDEAD / Tetrolugosi: Tetrolugosi

Tetrolugosi: Tetrolugosi (LP; Włochy; czerwiec 2014)

Tetrolugosi - Tetrolugosi (lp; 2014)

Wybaczcie mi obcojęzyczny tytuł tej recenzji, jednak po wysłuchaniu debiutanckiej płyty włoskiego duetu Tetrolugosi nie sposób wypowiedzieć cokolwiek innego, niż słowa, którymi groteskowo straszył nas niegdyś Peter Murphy: „alone in darkened room / The count Bela Lugosi’s dead / Undead undead undead”. Noc, samotność, błonkoskrzydłe cienie, lęk i bliski obłędu romantyzm (bo miłość w dzisiejszym „nieświecie” jest niemożliwa) – to wszystko znajduje się we wnętrzu tego wspaniałego albumu.

Sara Paradisi i Camillo Perazzoli wskrzesili coś, co w nowej muzyce zdawało się być już martwe – swobodę łączenia wielu gatunków we współbrzmiącą całość. Muzyka Terolugosi zawiera w sobie ogromny „przestrzał” stylistyczny: odnajdziemy tu minimalistyczny synth (utwór „Tonight the dead can dance”); zimnofalowy ekspresjonizm („The Golden Bug” – introdukcja płyty); przepiękną melancholijną balladę bliską nagraniom Kreativ in den Boden („Till we are buried”); wampiryczną wzniosłość podbitą romantyzmem „gotyckich” klawiszy („The Vampire Bat”, który brzmi dla mnie niczym „Nosferatu” Paula Rolanda); jest na tej płycie także swoisty ukłon w stronę włoskiej klasyki mrocznego rocka progresywnego („Filthy sinners” i „Sumo wrestler” – utwory z wyeksponowanym motywem organów, groteskowym wokalem i żeńską wokalizą – co przypomina dokonania grupy Jacula z początku lat siedemdziesiątych). Mixtum compositum w interpretacji Tetrolugosi nie sprawia jednak wrażenia układanki trudnej i wymuszonej, przeciwnie – tej płyty słucha się z ogromną przyjemnością, podobną do… Pocałunku kobiety ze snu (albo Kobiety Węża).

Camillo Perazzoli i Sara Paradisi (Tetrolugosi)
Camillo Perazzoli i Sara Paradisi (Tetrolugosi)

Doznanie czegoś niezwykłego, bycia wyprowadzonym przez dźwięki poza oczywistość, wrażenie obcowania z tajemnicą – oto dominanty tego albumu. Muzyka Tetrolugosi zawiera w sobie to „coś” – co, w tym wypadku nie jest kolokwializmem, ale wskazaniem na jej zdolność do sięgania w inne, niewidzialne na co dzień obszary. Prym pod tym względem wiodą, przewijające się przez cały album, głosy dzwonków (uwielbiam dzwonki!) i lunarny śpiew thereminu.

Zachwycająca płyta, której należy słuchać nocą, przy świetle księżyca, myśląc o Niej.

Szymon Gołąb

Tetrolugosi – Facebook

SMOOTH ROCK / Lebowski: The Doosan Way

Lebowski: The Doosan Way (singiel; Polska; grudzień 2013)

Lebowski - The Doosan Way (2013)

„Smooth rock” to termin, który powinien zaistnieć przez analogię do obecnego w kręgu synkopy smooth jazzu. Nie potrafię bowiem wyobrazić sobie lepszego określenia dla gatunku, jaki powołuje najnowszy singiel Lebowskiego „The Doosan Way”.

„The Doosan Way” – posłuchaj

Nowe nagrania szczecińskiej formacji to rock progresywny o niezwykłej „gładkości” i swoistej gracji brzmienia; tę jakość uprzystępnił po raz pierwszy – z zapowiadanej na marzec nowej płyty – singlowy utwór „Goodbye My Joy”, kontynuuje ją także atmosfera kolejnego singla „The Doosan Way”. Te przeszło dziesięć minut muzyki to kilka urokliwych pasaży gitarowych, subtelny kontrapunkt forte – piano, oraz orientalizujące tło całości. Wspomniane trzy elementy doskonale współbrzmią, czyniąc z „The Doosan Way” swoisty seans muzycznego uspokojenia – pierwiastek sérénité jest bowiem, obok progresywnej zmienności, podstawowym wyróżnikiem obecnej estetyki Lebowskiego.

Lebowski - zapowiedź okładki nowego albumu (2014)

Wraz z premierą drugiego singla, światło dzienne ujrzała również okładka przyszłego albumu. Za jej nastrojowy, czarno-biały wyraz odpowiedzialny jest współpracujący z grupą artysta – fotograf Wiktor Franko.

Utwór „The Doosan Way” pojawi się w najbliższej audycji Tryton na antenie RadioJAZZ.fm – w środę 22 stycznia.

Szymon Gołąb

Lebowski – Facebook

Lebowski – oficjalna strona

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑