PRZED KONCERTEM / Velvet Condom: Vanity & Revolt

Velvet Condom: Vanity & Revolt (LP; Cymbeline; Niemcy; czerwiec 2013)

Alice Gift / wokal, gitary, instrumenty elektroniczne

Oberst Pianizza / instrumenty elektroniczne

okładka - Velvet Condom

Nastrój „Vanity & Revolt” to umiejętnie powołany kontrast ciemnych brzmień – od synthpopu, przez gothgaze, po rytmiczny ascetyzm minimal wave.

Drugi w dyskografii duetu longplay zawiera nader obszerny materiał (blisko 79 minut muzyki), który jednak usidla słuchacza od początku do końca. „Usidla”… Bardziej na miejscu, lecz mniej stosownie, byłoby powiedzieć wprost: gwałci! Są w tej muzyce: rozkosz i ból, taniec i refleksja, upojność dekadencji i znudzenie szarością. Interesująca i charakterystyczna dla estetyki Velvet Condom jest wspomniana kontrastowość i oscylacja formy – na „Vanity & Revolt” doprowadzona do granicy „wysycenia”, lecz niezwykle łatwo przyswajalna dla słuchacza. Naturalność z jaką muzycy łączą przeciwstawne bieguny ciemnej elektroniki naprawdę zadziwia i może być urzekająca.

Kilka lat temu ten francuski duet postanowił umiejscowić swoją muzykę w Berlinie, zafascynowany tkwiącym w tym mieście potencjałem twórczego chłodu – podobnie zresztą, jak czyni to dziś polska Fuka Lata. „Vanity & Revolt” to więc album wyrosły z atmosfery berlińskich klubów, doskonale sprawdzający się na parkiecie – jednak nie tylko. To także muzyka o zdecydowanie awangardowej i niepokornej jakości. Tę niejako „przełamaną” taneczność podkreślają tu liczne utwory oparte jedynie na postpunkowym riffie gitar i automatycznym rytmie perkusji – bliskie brzmieniom spod znaku KVB. Chłodna melodyjność takich kompozycji, jak chociażby „Separ-Hate”, czy „Poison & Maquillage” skontrastowana z pulsującym, tanecznym brzmieniem „Never Ever”, czy „Ice Disco” to czysta eksplozja przeciwieństw. Obcujemy z całkiem różnymi – także wokalnie – muzycznymi światami, chociaż łączy je niepojęta i kunsztowna harmonia.

– „Kochanie, chyba niechcący oparzyłaś mnie gorącym woskiem… Widzę, kostkę lodu w twojej dłoni… To boli! Podoba mi się”!

Szymon Gołąb

Velvet Condom

Velvet Condom wystąpi w Polsce podczas tegorocznej edycji Return To The Batcave Festival – w sobotę, 30 listopada, we wrocławskim klubie Liverpool.

Velvet Condom – oficjalna strona

ENERGIA i WDZIĘK / iamamiwhoami / SoundriveFEST 2013 / B90 Gdańsk

iamamiwhoami / SoundriveFEST 2013 / B90 Gdańsk

Czekałem na ten koncert. To zaś, co otrzymałem doznając na żywo ekspresji iamamiwhoami, przerosło wszelkie wyobrażenia tych długich oczekiwań, ale… Stopniujmy rozkosz.

Soundrive Fest 2013 – druga odsłona gdańskiego festiwalu nowej muzyki niezależnej zainteresowała mnie przez to, że usłyszę tam ją. Rzut oka na charakter miejsca, wyczucie atmosfery, spojrzenie na publiczność – tak, tu będzie dobrze. Przyjazna obsługa, wejściówka za czterdzieści złotych (w sumie na sześć koncertów, więc przystępnie), mrok starej cegły, widmowe dźwigary stoczni, kurz na karoserii, flow i silnik V8 – dobrze, ale wejdźmy już do środka!

B90 – Soundrive Fest otworzył ten nowy w Trójmieście klub, którego przyszłość zapowiada się całkiem ciekawie: klasyka, chłodna fala, minimalizm, industrializm. Oddycham powietrzem miejsca, które być może zacznie dużo znaczyć dla muzyki – oddychamy oboje, ja i Siostra Karo, łącznik z czujnym uchem Tomasza Beksińskiego.

Kilka minut do koncertu. Pod sceną zbiera się publiczność. Okiem po twarzach – dominuje świadomość miejsca i oczekiwań; widzowie telewizji śniadaniowej nie przyszli, albo siedzą przy piwie na zewnątrz – choć i w to wątpię. Swoboda i kultura są potrzebne, aby mogła zaistnieć muzyka – i są tu na miejscu. Ludzi przybywa, ale spokojnie, tłumu nie ma. Czekamy na Jonnę. Jej występ zapowiada już scenografia, biały kwadrat na środku sceny – negatyw tego, jaki pojawia się w teledysku do goods. Dobra…

Obrazek

iamamiwhoami – od pierwszych chwil swojego występu rzuciła czar mocy. Zjawiskowa, kocia i nonszalancka. Soundrive to jeden z jej przystanków podczas światowej trasy promującej nowy album – bounty. Potęga brzmienia trzyosobowego składu podnosi, a nie przytłacza. Opieram się o słup, ale zaraz to porzucam, chcę tańczyć, puls tej muzyki porywa. Wzniosłe wokalizy kontrapunktują utwory rytmiczne, wręcz taneczne. Patrzmy teraz na Jonnę – to zapowiedź tańca przyszłości, energia ruchu wyzwolona z czegoś, co zdawało się przed chwilą być statyką. t, y – kolejne litery kodu iamamiwhoami. Nie wiem, ile utworów wybrzmiało, nie myślałem o liczbach. Siostra Karo pląsa – jest dobrze! Opisać ekspresję Jonny – bezcenne, ale czy możliwe? Gesty dłoni dających ci niewidzialną siłę, figury ciała, które jest muzyką… „Little hope” – to słowa z refrenu y, kompozycji, która stała się scenograficznym przełomem: z minimalizmu czerni i bieli wyłoniły się barwy refloktorów – tak światło podążyło za teatrem muzyki, za automatyzmem rytmu perkusji i melodyjnym synthem.

Pamiętam puls krwi i dźwięku. Rytm serca i muzyki. Nie pamiętam natomiast, jak długo była na scenie, zapomniałem o czasie. W każdym razie, za krótko o kompozycję sever – lecz może kiedyś…

Radość spotkania z prawdziwą sztuką jest trwała. Chciałem aż zrobić przed klubem popisówkę, ale nie – są dźwięki, które czynią cię mądrzejszym. B90 – do zobaczenia na The Raveonettes!

Szymon Gołąb

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑