PRZED PREMIERĄ / Vivien Glass: Jura

Vivien Glass: Jura (LP; Wielka Brytania; 1 października 2015)

Vivien Glass - Jura (lp; 2015)

Choć na tę płytę musimy poczekać do jesieni, to zawartą na niej muzykę można chyba określić jako sedno letniego chilloutu najwyższej jakości. Nowy krążek londyńskiego tria Vivien Glass zawiera wszystko, co przyjemne i łatwo przyswajalne dla ucha: melodyjność, świetny kobiecy wokal, dobrze napisane teksty. Przebojowość tej płyty daleka jest jednak od banału – tym różni się dark pop (gatunek najbliższy dokonaniom Vivien Glass) od pospiesznych masowych produkcji pop-przemysłu stale obecnego w komercyjnych rozgłośniach.

Vivien Glass (źródło: materiały prasowe zespołu)
Vivien Glass (źródło: materiały prasowe zespołu)

Nową płytę Londyńczyków zapowiadał kilka miesięcy temu singiel „Black Magic”. Jest on reprezentatywny dla albumu – zarówno pod względem muzycznym, jak i nastroju wyrażanego przez wideoklip. Posłuchajmy więc i popatrzmy:

https://youtu.be/heo6F_G2Jvc

Jura będzie drugim lonplay’em w dyskografii Vivien Glass, obok wydanej w 2013 roku płyty „Awake, My Sleeper” – albumu zawierającego chociażby tak znakomite nagrania, jak „Part Machine”. Pod względem tworzonej stylistyki muzycznej zespół jest konsekwentny, podobnie bowiem jak poprzednia płyta, Jura zawiera miksturę nastrojowych ballad (w tej grupie faworyzuję utwory: „Without Sleep”, „Midnight Rainbow”, oraz „Blood Into Gold”) i tanecznych synth popowych kompozycji (zwracają uwagę: najlepszy na płycie utwór „Wolf”, „Taste Youth”, oraz – brzmiący nieco jak nagrania rosyjskiego Brandy Kills – „Winter Wake”).

Vivien Glass na żywo (źródło: materiały prasowe zespołu)
Vivien Glass na żywo (źródło: materiały prasowe zespołu)

Jura zawiera trzynaście kompozycji (przeszło czterdzieści siedem minut muzyki), niewątpliwym zaś atutem albumu jest jego urzekające przestrzennością i dopracowane w szczegółach brzmienie – masteringiem płyty zajął się prawdziwy mistrz konsolety, Mazen Murad, znany chociażby z pracy nad wydawnictwami: Björk, Kasabian, czy The Rolling Stones. Obecnie częstą praktyką, nadużywaną niestety zwłaszcza w Polsce, jest podejmowanie współpracy z „tuzami” realizacji przez zespoły nie mające zbyt wiele do zaprezentowania pod względem muzycznym; w przypadku najnowszego wydawnictwa Vivien Glass oba jednak elementy (pomysłowość muzyków i perfekcja realizacji) doskonale się uzupełniają, tworząc z Jury swoiste arcydzieło porywającej do tańca muzycznej harmonii.

Zdecydowanie warto czekać na tę płytę.

Szymon Gołąb

Trzy utwory z albumu Jura pojawiły się przed premierą w audycji Transmission / Transmisja z ósmego sierpnia 2015, której można aktualnie wysłuchać w archiwum Wave Press (kompozycje: „Black Magic”, „Blood Into Gold” i „Jura” – początek 1 godz. 50 minut trwania programu).

Płyta do nabycia (pre-order) w serwisie iTunes.

Vivien Glass – oficjalna strona

Vivien Glass – Facebook

Vivien Glass – Twitter

Wybrane wideoklipy do utworów z poprzedniej płyty Vivien Glass:

https://youtu.be/-nisoTuJfAs

https://youtu.be/20KN2273_MQ

https://youtu.be/VIrvmnNHiRU

Google Translate

ZIMNA ŻABA / Grand Blanc: Maxi 6 titres

Grand Blanc: Maxi 6 titres (EP; Entreprise; Francja; 15 czerwca 2015)

Grand Blanc - Maxi 6 titres (ep; 2015)

„Człowiek to styl” – jak powiedział Buffon. To samo dotyczy także muzyki, czy – szerzej – wszelkiej sztuki; pozbawiona wyróżnika w postaci stylu byłaby ona najwyżej masowym produktem, do czego dążą chociażby różne korporacje muzyczno – medialne próbujące dopasować muzykę do własnych (i bliżej niesprecyzowanych) „wizji” marketingowych. Efekt? Włączcie jakąkolwiek polską rozgłośnię radiową (nie tylko zresztą polską, o czym już w latach dziewięćdziesiątych pisał Tomasz Beksiński) i posłuchajcie prezentowanej tam muzyki. Cieszy was ona? Naprawdę? W takim razie nie czytajcie tego tekstu. Dobranoc.

Camille (Grand Blanc) - fotografia z cyklu
Camille (Grand Blanc) – fotografia z cyklu „Paris sessions” dla Yves Saint Laurent

Istniejący od 2011 roku paryski kwartet Grand Blanc ma w swojej dyskografii zaledwie trzy albumy formatu EP – i to wszystko, a ile piękna i odkrywczości jest w tej muzyce! Najnowsze wydawnictwo Paryżan zawiera, zgodnie ze swoim tytułem, sześć kompozycji będących zestawieniem dotychczasowego dorobku grupy. Jakie brzmienia proponuje Grand Blanc?

Znajdziemy tu niemal wszystko, co może ekscytować w nowoczesnej muzyce chłodu, cold wave – jednak potraktowane z potężną dawką twórczej inwencji i specyficznie francuskiego (czytać: „artystycznego”) dystansu. Znakomite dialogi wokalne, subtelne kobiece melorecytacje (prym wiedzie ta, która kończy utwór „Degré Zero”), obłędne natchnienie, nuta dekadencji a’la dark cabaret; a wszystko to ujęte w przebogate instrumentarium, w którym styl noise łączy się z zimno falowym automatycznym pulsem perkusji (co najlepiej brzmi w kompozycji „Nord”) i delikatnością bliską „piosence aktorskiej” (bądź odmianie cold wave, jaką – śpiewając po francusku – prezentuje rosyjska grupa le Phonographe). To jednak nie wszystko… Muzycy Grand Blanc doskonale odnajdują się nie tylko w syntezatorowej odmianie zimnej fali, ale także w rytmach wprost tanecznych, synth popowych („Montparnasse”, „Petites frappes”) – i czynią to z naturalnym, oraz niewymuszonym wdziękiem. Dawno nie powstała tak różnorodna, a zarazem spoista nastrojowo płyta. Jestem zachwycony!

Montparnasse - kadr z teledysku (fot. Guillaume Cagniard)
Montparnasse – kadr z teledysku (fot. Guillaume Cagniard)

Czemu „zimna żaba”? O co chodzi? O odrębność francuskiej sceny cold wave (bądź lepiej frogwave) już od kilkudziesięciu lat wyróżniającej się na tle mniej, lub bardziej ujednoliconych dokonań gatunku w innych częściach świata. Sedno chłodu z Francji to awangardyzm, wyrazisty eksperyment i niezrównana umiejętność łączenia tych składników z melodyjnością.

Wspaniała płyta! Faworyzuję utwór „Samedi la nuit”. Za wzniosłość. A votre santé!

Szymon Gołąb

Grand Blanc – Facebook

Grand Blanc – Instagram

Grand Blanc – Twitter

Google Translate - logo

FASCYNACJA CHŁODEM / Sally Dige: Hard to Please

Sally Dige: Hard to Please (LP; Night School Records; Niemcy; 11 maja 2015)

Sally Dige - Hard to Please (lp; 2015)

Kim jest Sally Dige? To niezwykła osobowość artystyczna ukształtowana ze składników kultury Południowej Afryki (z tego rejonu świata pochodzi jej matka, artystka sztuk wizualnych), oraz Europy Zachodniej (jej ojciec jest duńskim farmerem). Jakie to ma konsekwencje dla muzyki tworzonej przez Sally? Nie spodziewajmy się folklorystycznego bajania, czy „multikulturowych” łamańców brzmienia i nastroju… Jej debiutancki longplay to najczystsza ekspresja syntezatorowej muzyki chłodu spod znaku cold / minimal wave, oraz synth / dark pop.

Sally Dige - zdjęcie z wkładki do płyty 7
Sally Dige – zdjęcie z wkładki do płyty 7″ (2012)

Hard To Please jest pierwszym pełnowymiarowym wydawnictwem artystki, której muzyczne doświadczenie sięga roku 2012, kiedy to ukazał się – nakładem znanej wytwórni Fabrika Records – jej debiutancki krążek zatytułowany 7″. Od tego czasu Sally Dige niezmiennie fascynuje słuchaczy minimalistyczną i pełną powabu stylistyką utworów, oraz towarzyszących im aranżacji wizualnych. Widzialność (potraktowana ze smakiem i bez zbędnego epatowania cielesnością) to ważny składnik twórczości tej artystki, podejmującej – w tym zakresie – częstą współpracę z performerami, projektantami, fotografikami, oraz reżyserami z całego niemal świata. Godnym odnotowania talentem do kreacji wizualnych dysponuje również siostra Sally, Johannah Jørgensen.

Sally Dige
Sally Dige

Muzyka na płycie Hard to Please, podobnie jak na poprzednich wydawnictwach Sally Dige, sekunduje jej feerycznym wizjom, a zarazem jest urzekająco zachowawcza. Próżno szukać tu elektronicznych „fajerwerków”, oraz obliczonych na efekt eksperymentów wokalnych i melodycznych. Już otwierająca album tytułowa kompozycja „Hard to Please” zaświadcza, z jaką muzyką będziemy mieli do czynienia – głos Sally jest tu bliski metodzie wokalnej Siouxsie Sioux (co słychać zaś szczególnie wyraźnie we wspaniałym „Immaculate Deception”), a towarzyszące mu syntezatorowe instrumentarium przywołuje aurę klasycznych albumów Depeche Mode. Usłyszymy tu także nastrój nawiązujący do najlepszych dokonań gatunku ethereal spod znaku wczesnych wydawnictw wytwórni 4AD („You Girl”, oraz cudowna wygłosowa ballada – „Dance Of Delusion”). Wszystkie te elementy spaja zaś ogromny potencjał subtelnego piękna i rytmicznej energii. Jestem zachwycony!

Hard to Please to wydawnictwo ważne także z innego powodu; dzięki niemu bowiem Sally Dige ukazała, jak rozwojowym gatunkiem jest obecnie ciemne wcielenie tanecznej elektroniki – dark pop. Artystka uczyniła zdecydowany krok naprzód dla całego tego stylu (i nie ma w tym stwierdzeniu przesady), łącząc piosenkową melodyjność (znaną chociażby z dokonań iamamiwhoami, Aliny Orlovej, czy Darkness Falls) z chłodną ascetyczną ekspresją minimal wave. Pokazała także, że muzyka może nie tylko brzmieć, ale i „wyglądać” – zwłaszcza, kiedy tworzy ją kobiecość odważna, lecz daleka od wulgarnego nachylania tego, co wzniosłe i istotne do nudnych rejestrów „modelingu” i pornografii.

Szymon Gołąb

Album w wersji fizycznej (płyta winylowa i CD) do nabycia w sklepie internetowym Night School Records (pre-order).

Sally Dige – Facebook

Google Translate - logo

SŁOWIAŃSKIE PIĘKNO / Alina Orlova: 88

Alina Orlova: 88 (LP; Снегири-музыка; Litwa; 23 kwietnia 2015)

Alina Orlova - 88 (lp; 2015)

Olśniewająca płyta! Arcydzieło nastroju! Zdecydowanie najlepsze wydawnictwo spośród wszystkich, które ukazały się dotąd w 2015 roku. Najnowszy album Aliny Orlovej, litewskiej wokalistki o polsko – rosyjskich korzeniach, zachwyca wielowymiarowością stylistyczną, połączeniem wokalnej subtelności z instrumentalną wzniosłością, a także reaktywacją – we współczesnym kształcie – nastroju znanego z kompozycji Anny German.

Alina Orlova (fot. Rytis Šeškaitis Photography)
Alina Orlova (fot. Rytis Šeškaitis Photography)

88 jest trzecim longplay’em w dyskografii Aliny Orłowskiej (zrezygnujmy z angielskiej transkrypcji, to niepotrzebnie zwiększa dystans do tej wspaniałej muzyki), obok wydanego w 2008 roku debiutu Laukinis šuo dingo, oraz albumu, który ukazał się dwa lata później – Mutabor. Podobnie, jak poprzednie płyty, 88 to żywioł trójjęzyczny, utwory posiadają teksty po litewsku, rosyjsku i angielsku. W połączeniu z naturalnym wdziękiem tej muzyki, oraz wrażeniem aranżacyjnej lekkości (to „kobieca” muzyka w najczystszej postaci!), 88 stanowi całość nieporównywalną w kontekście niemal wszystkich dokonań współczesnej sceny ethereal / dream pop / dark folk.

Alina Orlova (fot. Rytis Šeškaitis Photography)
Alina Orlova (fot. Rytis Šeškaitis Photography)

We wnętrzu płyty znajdziemy dziesięć kompozycji o znacznej rozpiętości nastrojowej, co jest już cechą zdecydowanie wyróżniającą wszystkie wydawnictwa Aliny Orłowskiej – wokalistki, która z łatwością i wdziękiem potrafi siegać zarówno po rejestry liryczne i balladowe, jak i nowoczesną syntezatorową taneczność. Ta właśnie łatwość i naturalność muzycznych przemian na płycie 88 zachwyca najbardziej. Dark popowy rytm (cudownie zinstrumentalizowany brzmieniem organów utwór „Salome”, oraz stricte taneczny „Good night”) łączy się tu z ciemnym romantyzmem ballad a’la Anna German („Utrom”, „Day” i „Drift”), przy czym podobieństwo metody wokalnej obu artystek – Aliny i Anny – naprawdę zachwyca… Powodując u słuchacza rzadki, w przypadku obcowania ze współczesną muzyką, efekt jednoczesnego odczuwania szczęścia i smutku. To szlachetne doznanie potrafi wyzwolić tylko najczystsze muzyczne piękno. Istotnie, jedynie Anna German potrafiła tak zaśpiewać…

Alina Orlova (fot. Kęstutis Žilionis)
Alina Orlova (fot. Kęstutis Žilionis)

Na podkreślenie zasługuje także całkowity brak w muzycznych kreacjach Aliny Orłowskiej scenicznego blichtru i chybionego, przerysowanego imażu – tak charakterystycznego dziś dla wielu muzyków (również „niezależnych”) na Zachodzie. To naturalne słowiańskie piękno, które urzeka na równi z subtelną i potężną muzyką przez nie powołaną. Oto dymensja serca, głębia odczuwania – przyszłość prawdziwie nowoczesnej sztuki, stworzonej już teraz lekkim gestem głosu i dłoni tej wspaniałej artystki.

Szymon Gołąb

Album do nabycia w serwisach: Wyrgorod (płyta CD), oraz iTunes (wersja elektroniczna).

Alina Orlova – Facebook / Facebook (wersja rosyjskojęzyczna)

Alina Orlova – VKontakte

Fragmentów płyty można wysłuchać po kliknięciu w poniższy obrazek (player VKontakte):

Alina Orlova - 88 (lp; 2015)
Alina Orlova – 88 (kliknij i słuchaj)

Google Translate - logo

KOBIECOŚĆ / Izes: Aż do rana

Izes: Aż do rana (singiel / teledysk; Polska; 4 maja 2015)

Izes - fot. Paweł Klein, Michał Popczyk

Jednym z niewielu rodzimych wydawnictw, na które naprawdę czekam, jest zapowiadany od zeszłego roku nowy album trójmiejskiej – ale pochodzącej z Ciechanowa – wokalistki tworzącej, wraz z zespołem, pod pseudonimem Izes.

Skąd to oczekiwanie? Być może to kwestia tajemnej i niezrozumiałej koincydencji upodobań, bliskiej fascynacji, jaką Tomasz Beksiński obdarzał niegdyś muzykę grupy Big Day. Jest to tym bardziej dziwne, że podobnie jak on, stosuję dość gruby „filtr” wobec polskiej muzyki, uważając ją za bezduszną, przerysowaną i wtórną względem zachodnich wzorców. Więcej – nawet wzorce te nie doczekały się na rodzimym gruncie twórczej interpretacji; wciąż na przykład, pomimo nadaktywnej promocji estetyki gender, nie istnieje w Polsce muzyka wyrażająca ten rodzaj odmienności i powabu (muszę to przyznać, pomimo niechęci z jaką traktuję propagandę gender) na miarę chociażby Lawrence’a Rothmana. Tym bardziej więc warto zwrócić uwagę, iż muzyka Izes to – nie tylko w kontekście dojmujących niedostatków rodzimej sceny – twórczość najwyższej jakości, tak pod względem walorów czysto brzmieniowych, jak i towarzyszącego im imażu.

Izes - kadr z teledysku
Izes – kadr z teledysku „Aż do rana” (fot. Paweł Klein / Michał Popczyk)

Dyskografia Izes to trzy albumy – pochodzący z 2011 roku EP, wydany rok później znakomity longplay Emotional Risk i kolejna epka z roku 2013 I Wanna Hear A Couple Of Hallelujahs. Wszystkie płyty zawierają spoistą nastrojowo i bogatą aranżacyjnie (ciemne brzmienia elektroniczne wzbogacone elementami art rocka i dark jazzu) muzykę z angielskimi tekstami. Muzyka Izes fascynuje głębią i świadomie budowaną tajemniczością swojej aury, jej metoda wokalna zaś to sięganie po różnorodne odcienie ekspresji, od krzyku, aż po szept. Wszystko to sprawia, że wydawnictwa Izes długo pozostają w pamięci słuchaczy, zaś podczas prezentacji radiowej mogą sekundować najlepszym utworom z gatunków: ethereal, darkwave, czy dream / dark pop.

Izes - kadr z teledysku
Izes – kadr z teledysku „Aż do rana” (fot. Paweł Klein / Michał Popczyk)

Podobnie ta niezwykła muzyka brzmi na najnowszym singlu Izes, polskojęzycznym „Aż do rana”. To dobrze, że ta utalentowana wokalistka zaśpiewała tekst w języku ojczystym, słychać bowiem, iż operuje właściwym wyczuciem muzycznej frazy polszczyzny, w której podporządkowane budowaniu nastroju słowa znakomicie współgrają z muzyką, stanowiąc jej dopełnienie i kontrapunkt zarazem. „Aż do rana” porzuca też nieco zbyt wyeksponowany „awangardyzm” wcześniejszych nagrań Izes (zwłaszcza pochodzących z płyty Emotional Risk), nachylając się – jednak w stosownej mierze – ku melodyjnym brzmieniom bliskim nagraniom Miss Li, czy I Break Horses.

Izes - kadr z teledysku
Izes – kadr z teledysku „Aż do rana” (fot. Paweł Klein / Michał Popczyk)

Izes przykłada również znaczną wagę do elementów wizualnych towarzyszących muzyce. Niemal każdy z opublikowanych dotąd w sieci teledysków tej formacji to odrębne i prawdziwe dzieło sztuki, operujące estetyką zbliżoną do wideoklipów szwedzkiej wokalistki iamamiwhoami, rozwiniętą jednak w kierunku bardziej „ciemnych” wizualnych żywiołów – dark cabaret i steampunk. Tę linię artystyczną (poddaną jednak rozwojowej minimalistycznej redukcji) kontynuje także teledysk do utworu „Aż do rana”. Obok tradycyjnie już urzekających kreacji wokalistki na uwagę zasługuje tu właściwe połączenie dynamiki obrazowej i muzycznej, oraz interesujące wprowadzenie abstrakcyjnego planu szczegółowego (motyw „wędrówki dłoni”). Nieodłączne od stylu Izes (i obecne także w najnowszym wideoklipie) jest dozowanie emocjonalnego kontrastu barw i kształtów. W końcowym efekcie poczynionych tu zabiegów, obraz ilustrujący „Aż do rana” hipnotyzuje.

Czekam na więcej nowych utworów Izes. Tę subtelną kobiecą muzykę chłonie się wszystkimi zmysłami.

Szymon Gołąb

Izes – oficjalna strona

Izes – SoundCloud / Bandcamp / Facebook / Twitter

https://youtu.be/6MQkYz5ERik

Google Translate - logo

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑