Weeknight: Post-Everything (LP; Hand Drawn Dracula / Artificial Records; Stany Zjednoczone; marzec 2014)
Słuchając debiutanckiego albumu nowojorskiego duetu Weeknight odnoszę wrażenie, że jego autorzy dokładnie wiedzieli, którymi ścieżkami w muzyce chodzić, aby dotrzeć do istoty jej piękna. Andy i Holly stworzyli piękną płytę. Teraz, kiedy jesień za naszymi oknami zjawia się coraz częściej, przenika ona głęboko do serc. Wycisza, łagodzi i koi…
Post-Everything to album bardzo dojrzały, przemyślany. Nie znajdziemy na nim eksperymentów i „zabawy” z muzyką – to dzieło niemal o klasycznym uroku.
Już na samym początku spotyka nas coś, co urzeka i nie pozwala pozostawać obojętnymi. „Hallowed Ground” to kwintesencja wspominanej „istoty piękna”. Wczesny, chłodny wieczór, wokół pustka; wzrok wbity w widok rozbijającej się o skały wodę i tęsknota… Tęsknota za czymś, co potrafiło dawać siłę… Oto właśnie „Hallowed Gound”. Trudno ująć w słowa to, jak głęboką podróżą w głąb siebie potrafi być ta kompozycja. Na Post-Everything usłyszymy także chociażby okraszone synth – klawiszami i zaskakujące pojawiającą się ścianą dźwięku „I’m the Beaches”; tętniąco – gitarowe „Tonight”; czy wreszcie zawierające niemal „ceremonialny” wstęp „Wreckage”.

Nie sposób nie wspomnieć także o tym, jak ważnym czynnikiem w odbiorze tej płyty jest romans głosów Andy’ego i Holly; współgrają one ze sobą idealnie, nadając muzyce jeszcze bardziej emocjonalny, często nieco romantyczny ton.
Jesień ma dla mnie już swoich pierwszych muzycznych „bohaterów”. Idę smakować jej piękno…
Karolina Lampe / Sister Karo Wildflower