Tiers: Winter (LP, Artificial Records / Hand Drawn Dracula; Stany Zjednoczone; 12 listopada 2013)
Jennifer Mears / wokal, instrumenty elektroniczne
Glenn Maryansky / instrumenty elektroniczne, gitara basowa
Doskonała płyta! Debiutancki longplay nowojorskiego duetu Tiers zawiera siedem utworów – i w tych przeszło trzydziestu minutach muzyki nie ma momentu, w którym powołany na początku, głęboki i ekstatyczny nastrój uległby załamaniu. Album w znacznym stopniu składa się z singli, zaprezentowanych jeszcze w 2012 roku, jednak jako całość poraża wręcz urokiem twórczej nowości. Na czym ona polega?
Synth i gitara basowa nieczęsto współgrają ze sobą w ten sposób… Ekspozycja syntezatorowego pulsu i wyraźna słyszalność basu – to decyduje o chłodnym wyrazie tej płyty. Łączność obu instrumentów przysługuje obecnie estetyce wielu grup z kręgu cold / synth wave – jednak w przypadku „Winter” osiągnęła ona poziom urzekającej wprost maestrii brzmienia. Maestria! To nie jest w tym kontekście określenie na wyrost. Podobnie zresztą, jak harmonia. To niezwykle spoista, pod względem nastroju i brzmienia, płyta. Fascynuje tu jeszcze jeden element – głos Jennifer. Eteryczny, subtelny i chłodny – zdecydowanie jeden z lepszych żeńskich wokali, spośród wszystkich, które usłyszałem w ostatnim czasie. Dzięki niemu ta muzyka nabiera niemal plastycznej wyrazistości… Przejmuje zimowym chłodem.
Album otwiera „Winter” – kompozycja tytułowa. Po wybrzmieniu tej nieco bliskiej nurtom ethereal / shoegaze zapowiedzi, poraża niemal krystaliczna przejrzystość melodyjnego pulsu „So Far”… W ten sposób rozpoczyna się jedna z najpiękniejszych muzycznych opowieści mijającego właśnie roku…
Szymon Gołąb
Skomentuj