OBRAZY // Dominika Daszewska: Twarze i wizje – rozmowa (audio)

Poznajcie Dominikę Daszewską – malarkę, fotografkę, performerkę z warszawskiego Żoliborza. Siła jej wizji, oprócz wielu innych właściwości, ma jedną szczególną – jest celebracją życia i oddaleniem śmierci.

Trudno odnaleźć klucz do wizyjnego nurtu w malarstwie Dominiki Daszewskiej, który powstaje od czasu kiedy artystka ukończyła czternasty rok życia. Sednem tego wyrosłego na gruncie interpretacji surrealizmu twórczego żywiołu (traktowanego przez autorkę często w nader osobistym, niemal intymnym wymiarze) jest portret – w całym niemal uniwersum swoich przekształceń.. Triada oczy-twarz-ręka staje się na płótnach warszawskiej malarki punktem wyjścia dla wyrazu nadal dość rzadkiej w rodzimej sztuce siły obrazowania – tym rzadszej, że prowokacyjnie pozbawionej biegunowości.

Dominika Daszewska - wizytówka
Dominika Daszewska – wizytówka (autoportret)

Podobnie trudno wyznaczyć cezurę powstania wizyjnych prac Dominiki Daszewskiej – pytana o to malarka wskazuje na „nieistnienie czasu” jako składnika tworzenia wciąż przyrastającej liczby obrazów. Próby doszukiwania się kluczy w inspiracjach i wykształceniu (solidnym) również skazane są na niepowodzenie. Czy więc do tych wizji można się w jakikolwiek sposób zbliżyć? Odpowiedzieć na wyraźnie zawarte w nich zaproszenie?

Dominika Daszewska – „rys16”

Czytaj więcej…

MASKA CIENIA / Essaie pas: Le port du masque est de rigueur

Essaie pas: Le port du masque est de rigueur (teledysk; reż. Larissa Corriveau; Kanada; 13 stycznia 2016)

Essaie pas - Demain est une autre nuit (lp; 2016)

Wybaczcie milczenie, ten wpis powinien pojawić się już przeszło tydzień temu. Mój komputer był jednak martwy i gdyby nie oni, to takim by pozostał – a teraz pora na „taniec cieni”.

„Le port du masque est de rigueur” jest utworem zwiastującym nowy longplay kanadyjskiego duetu Essaie pas, który – przypomnijmy – gościł w Polsce w zeszłym roku. Płyta zatytułowana Demain est une autre nuit ma ukazać się dziewiętnastego lutego nakładem wytwórni DFA Records. Formacja z Montrealu jest zaś już wyraźnie rozpoznawalna na scenie minimal wave, a to głównie dzięki unikalnej wprost fuzji muzycznych talentów; duet Essaie pas tworzą – Marie Davidson (autorka znakomitej płyty Un Autre Voyage) i Pierre Guérineau. Przewaga tekstów w języku francuskim, znakomite melorecytacje i dialogi połączone z syntezatorowym rytmicznym minimalizmem – oto, co wyróżnia muzykę Kanadyjczyków.

Essaie pas (źródło: Bandcamp)
Essaie pas (źródło: Bandcamp)

W podobnej stylistyce zrealizowana została zapowiedź najnowszej płyty Essaie pas, kompozycja „Le port du masque est de rigueur”, której wyraz wzmacnia dodatkowo teledysk wyreżyserowany przez początkującą twórczynię kina niezależnego, Larissę Corriveau (właśnie trwa społecznościowa zbiórka funduszy na powstanie fabuły jej autorstwa pod tytułem „Une visite”).

Wideo do „Le port du masque est de rigueur” urzeka bliskim poetyce dawnych filmów surrealistycznych połączeniem gestu, sekwencji obrazowych i muzyki. Znaleźć tu można także przełożony na język nowoczesnej sztuki element symboliczny (tytułowa maska), tak charakterystyczny dla nagrań Essaie pas i solowej twórczości Marie Davidson. Ta oniryczna i paradoksalnie świadoma wizja reżyserska jest jednym z najbardziej interesujących „muzycznych obrazów” jakie powstały w ostatnim czasie. Warto zauważyć, że nie obcujemy tu (jak w większości teledysków, zwłaszcza polskiej produkcji) z przypadkowym zestawem następujących po sobie obrazów odrębnych od linii melodycznej – ale z pełną wyrazu ilustracją utworu.

Essaie pas (fot. Shub Roy / źródło: Facebook)
Essaie pas (fot. Shub Roy / źródło: Facebook)

„Le port du masque est de rigueur” jest utworem szeroko komentowanym przez znaczącą prasę muzyczną na świecie – oraz dowodem, że nurt minimal wave już dawno opuścił scenę garażową, nie tracąc jednak nic ze świeżości muzycznego podziemia. Czekam na kolejny występ Essaie pas w Polsce.

Szymon Gołąb

Album Demain est une autre nuit w wersji cyfrowej i fizycznej (płyta winylowa) jest dostępny (pre-order) na stronie Essaie pas w serwisie Bandcamp.

Essaie pas – SoundCloud / Facebook / tumblr

„WIELOMÓWNY MROK” / Zdzisław Beksiński: „Opowiadania”

Zdzisław Beksiński: „Opowiadania” (Wydawnictwo Bosz – wersja drukowana / Virtualo – wersja e-book; Olszanica / Warszawa; maj 2015)

Zdzisław Beksiński - Opowiadania (książka / e-book 2015)

Kilkanaście dni temu odbyła się premiera „Opowiadań”, które Zdzisław Beksiński napisał w latach 1963 – 64. Warto sięgnąć po tę lekturę, zaś obcowanie z tekstami sanockiego wizjonera w wersji elektronicznej najbliższe jest chyba intencjom ich twórcy, szczególnie chętnie korzystającego z wszelkich odmian nowoczesnej techniki. Przypomnijmy – Beksiński jest chociażby jednym z prawodawców artystycznej grafiki komputerowej w Polsce, i to właśnie jemu należy zawdzięczać wprowadzenie tej dziedziny twórczej na poziom prawdziwej i wymownej sztuki.

Zdzisław Beksiński we wnętrzu warszawskiej pracowni (około roku 2005)
Zdzisław Beksiński we wnętrzu warszawskiej pracowni (około roku 2005)

E-book zawiera dwadzieścia pięć tekstów, z których przynajmniej część można odnaleźć w sieci – dlaczego jednak należy wybrać ich nowe, poddane edycji, wydanie? Proza Zdzisława Beksińskiego to wytrawna, choć ciężka lektura. Autor ze swobodą poety obchodził się z tradycyjnymi normami składniowymi – tak, iż choć konstrukcja zdań wyszłych spod pióra Beksińskiego urzeka klarownością, to z całkowitą nonszalancją potraktowana została chociażby zasada podziału tekstu na akapity. „Strumień świadomości” w interpretacji sanockiego artysty ma wyraziste konsekwencje znaczeniowe, podąża za kształtami „wielomównego mroku” (opowiadania obfitują w doskonałe metafory!), jednak zdecydowanie zaburza postulat komunikatywności, czyniąc niestety większość dostępnych w internecie utworów, nieczytelnymi. Obcowanie z edytowaną wersją „Opowiadań” sprawia zaś czytelnikowi prawdziwą przyjemność – oto bowiem przed jego oczami otwiera się nie tylko dokument pewnego typu wyobraźni, czy metody twórczej, ale także wspaniała wizyjna literatura w najlepszej z możliwych postaci.

Zdzisław Beksiński w swojej pierwszej pracowni w Sanoku (około roku 1962)
Zdzisław Beksiński w swojej pierwszej pracowni w Sanoku (około roku 1962)

Wielu artystów sztuk wizualnych próbuje pisarstwa, niewielu jednak wykracza w tych próbach poza poziom eksperymentu, przelotnego flirtu z inną dziedziną ekspresji. Zdzisław Beksiński powołał natomiast literaturę sensu stricto, którą od większości dzisiejszych „produkcji słownych” odróżnia chociażby fakt, iż przenosi ona swoje znaczenia poza ramy czasu w jakim powstała – a nawet tego, w którym aktualnie ją odczytujemy. Obok więc potencjału zdolnego wyzwolić czytelniczą przyjemność, opowiadania malarza z Sanoka zawierają pewien element zasadniczy, dzięki któremu są wartościowym i suwerennym nurtem jego dzieła – przynoszą mianowicie artystycznie ujętą wiedzę i naukę. Spełniają tym samym odwieczną zasadę literatury, docere, według której ma ona „nauczać”, bądź „pouczać”.

Zdzisław Beksiński - fragment maszynopisu opowiadania
Zdzisław Beksiński – fragment maszynopisu opowiadania „Plac egzekucji” (fot. Copyright © Muzeum Historyczne w Sanoku)

O czym naucza Zdzisław Beksiński? Przede wszystkim o destrukcyjnym znaczeniu przywiązania do pozorów, szkodliwości poddańczego hołdowania różnorodnym aberracjom w widzeniu i pojmowaniu dookolnego świata. Piętnuje wielorakie formy popularnej obecnie „psychologii wpływu”, przekształcone w jego tekstach w trwałe kalectwo intelektualne bezimiennych bohaterów („everymanów” – zgodnie z metodą Kafki i Orwella). Pod tym względem doskonały jest, pomieszczony w e-booku, trzyczęściowy cykl literackich obrazów wojny, zatytułowany „Kronikarz wydarzeń”. Beksiński mówi też o czarnej, czy wręcz piekielnej (wprost i bez eufemizowania) mocy propagandy, z zadziwiającą aktualnością łącząc ten ponury fenomen współczesności z technikami stosowanymi w marketingu, czy „psychologii reklamy”. Jeśli czytelnikiem „Opowiadań” będzie ktoś odczuwający przesyt owych technik w życiu codziennym, zwłaszcza zaś w „przestrzeni medialnej”, to w pierwszym rzędzie winien on sięgnąć po znakomity tekst „Bakterie”.

W tym niezwykłym opowiadaniu Beksiński wnikliwie i z plastyczną dosadnością sportretował proces powstawania buntu i emocjonalnego sprzeciwu względem wszechobecnej współcześnie „bladze” (Gombrowiczowskie nawiązania w prozie malarza są nader wyraźne), ustanawiają jednocześnie – i prowokacyjnie – nienawiść jako konsekwencję życia wśród zakłamania, ale i ostateczną instancję człowieczeństwa prowadzącą do wyzwolenia spod wpływu wielokierunkowej manipulacji. „Bakterie” to doskonała proza, pozwalająca chociażby zrozumieć procesy emocjonalne prowadzące do powstania popularnego obecnie w internecie „hejtu”. Przykładów tego rodzaju aktualności jest w „Opowiadaniach” zdecydowanie więcej.

Zdzisław Beksiński - autoportret w czapce milicjanta (lata sześćdziesiąte)
Zdzisław Beksiński – autoportret w czapce milicjanta (lata sześćdziesiąte)

Teksty Zdzisława Beksińskiego stanowią też swego rodzaju „szkicownik mistrza” – jego metody pisarskie są bowiem niejednokrotnie zbieżne z technikami, które stosował w sztukach wizualnych. Należy też dodać, że w przypadku niektórych opowiadań, literatura wprost wyprzedza i zapowiada wizje malarstwa. Beksiński pisał na długo przed popularnym „okresem fantastycznym” swojej twórczości, zaś potencjał obrazotwórczy zawarty we fragmentach prozatorskich (zwłaszcza opowiadania: „Na końcu ogrodu”, „Wilki”, Plac egzekucji”, „Śnieg”, czy wreszcie „Kobieta z portretu”) tę feerię mrocznej wyobraźni wyraźnie antycypuje, unaoczniając jej podstawowe składniki i formy. Lektura „Opowiadań” wskazać może także głębszą zbieżność pomiędzy literaturą i malarstwem Zdzisława Beksińskiego.

Katedra - jeden ze stałych rekwizytów malarstwa Zdzisława Beksińskiego (obraz olejny z 1983 roku)
Katedra – jeden z rekwizytów malarstwa Zdzisława Beksińskiego (obraz olejny z 1983 roku)

W opublikowanej wkrótce po śmierci artysty korespondencji mailowej, jaką Beksiński prowadził z jedną ze znanych wówczas dziennikarek, pojawia się wątek metody twórczej mistrza – a mianowicie komponowania obrazów zgodnie z zasadą „wieszaka”. Tak malarz określił stałe elementy swoich przedstawień: katedrę, krzyż, oraz szkielet. Zgodnie z jego słowami, przywołanymi w jednym z maili, sposób wizualnego ujęcia tych składników miał odwoływać się do ich funkcjonowania w powszechnej świadomości – jako obrazów lęku, czci, wzniosłości, czy obrzydzenia… Uważny czytelnik dostrzeże w „Opowiadaniach” podobną, zastosowaną niezwykle kunsztownie, metodę. Rolę „wieszaków” w tekstach „Centrala snów” i wspomnianym już tryptyku „Kronikarz wydarzeń” spełniają powszechnie używane (przynajmniej w polszczyźnie drugiej połowy XX wieku) stałe związki frazeologiczne – „ołowiana głowa” i zwrot „śnić czyjeś sny”.

Kości jako forma architektoniczna na obrazie Zdzisława Beksińskiego z 1981 roku.
Kości jako forma architektoniczna na obrazie Zdzisława Beksińskiego z 1981 roku.

Podobnych zbieżności „metodologicznych” na linii literatura – malarstwo można znaleźć dużo więcej; to chociażby sprawia, że lektura „Opowiadań” jest obowiązkowa dla każdego, kogo fascynuje tajemnica dzieła Zdzisława Beksińskiego – jego niesłabnąca popularność (mimo przywoływania treści trudnych), oraz stała aktualność, czy wręcz metafizyczny i ponadczasowy walor talentu, którym dysponował sanocki wizjoner.

Szymon Gołąb

Zdzisław Beksiński: „Opowiadania” w wersji elektronicznej (e-book) do nabycia w sklepie internetowym Virtualo.

Fotografie portretowe, oraz zdjęcia obrazów pochodzą ze strony Zdzisława Beksińskiego na portalu VKontakte.

Zdzisław Beksiński – Facebook / YouTube (kanał Andy’ego Tesznera)

CZTERY E-BOOKI ZDZISŁAW BEKSIŃSKI: „OPOWIADANIA” DO WYGRANIA W KONKURSIE VIRTUALO.

  • Aby wziąć udział w konkursie proszę skomentować ten wpis za pomocą umieszczonej poniżej skrzynki komentarzy Facebooka – z użyciem funkcji „opublikuj także na Facebooku” („Also post on Facebook„).

  • Autorom najciekawszych komentarzy odpowiem z prośbą o wysłanie wiadomości na mój adres e-mail.

  • W odpowiedzi na wiadomość otrzymają Państwo bezpłatny kod do pobrania e-booka ze strony internetowej dystrybutora tego wydawnictwa, firmy Virtualo.

  • Konkurs trwa do poniedziałku, 25 maja 2015 włącznie.

Google Translate - logo

OBRAZY // Katarzyna Wieczorek: Materia widzialnego dźwięku

 

Katarzyna Wieczorek - autoportret z obrazem Zdzisława Beksińskiego.
Katarzyna Wieczorek – autoportret z obrazem Zdzisława Beksińskiego.

„Prawdziwa sztuka nie karmi się sesjami, lecz obsesjami” powtarzał wielokrotnie Ireneusz Iredyński, jeden z patronów współczesnego wizjonerstwa. Obsesyjność treści jest na pewno jednym z wyróżników dzieła Katarzyny Wieczorek; twórczości skoncentrowanej na tematyce śmierci i umierania odmienianych w jej fascynujących pracach przez wszystkie niemal barwy i nastroje. Zbliżający się warszawski wernisaż prac artystki (12 lipca, Galeria Przechodnia, ulica Wiejska 2) jest dobrym pretekstem, by wnikliwiej przyjrzeć się tej sztuce.

Kontekst surrealizmu, na który powołują się organizatorzy wystawy, jest trafny w odniesieniu do kadrów siedleckiej artystki; ten bowiem rodzaj wrażliwości dokonał klasycznego już dziś „wyzwolenia wyobraźni”; i jako drugi – po sztuce „czarnego” romantyzmu – uprzystępnił katarktycznie przerażonym odbiorcom wymiary nocnego mroku, emocjonalnej destrukcji i krańcowych namiętności. Surrealizm to także wrażliwość na niewidzialne, wskazująca ów moment, w którym – wedle słów jednego z prawodawców gatunku, Andre Bretona – „opada kurtyna rzeczywistości” odsłaniając obszary dotąd niedostępne dla wzroku. Bretonowskie „światło obrazu” to chwila zadziwienia formą wypowiadającą treść, więcej – to moment ciemnego zachwytu „w ogóle”, sedno fascynacji; a także – powtórzmy – akt zdolny przydać nowe znaczenia widzialnemu, które odtąd wykracza poza swoją oczywistość. Tę zasadę znały już (w pewnej mierze) barokizujące poetyki, określając ją mianem witu. Podobnie, nieco barokowej (wiktoriańskiej?) proweniencji jest surrealizm kadrów Katarzyny Wieczorek, bardzo ostrożnie operujących wszechobecną dziś zasadą deformacji kształtu. „Światło obrazu” zawarte w tych fotografiach to właśnie owa zdolność do budowania kompozycji, które wskazując na materialną deformację (rigor mortis?) nie czynią tego (z nielicznymi wyjątkami) dosłownie. Niepokojące wizje artystki są raczej unaocznieniem śmiertelnych przekształceń tkwiących immanentnie w ukazywanych kształtach. To wielki plus tej sztuki, a zarazem jej odniesienie do nieczęsto dostrzeganego naturalizmu prac Zdzisława Beksińskiego – nie tylko w „okresie fantastycznym”. Ten zresztą kontekst czynnie wyrażany jest w twórczych fascynacjach artystki.

Paradoksalne sięganie po niewidzialny aspekt materii jest kluczem do prac Katarzyny Wieczorek. Wspomniany zaś wiktoriański charakter tych wizji nie jest jedynie rekwizytem, konwencją i stylizacją – odniesienia do monochromatycznego wintażu Ellen Rogers, które (być może) poczyni w przyszłości krytyka, są – w kontekście fotografii autorki „Alchemii baśni” – powierzchowne i pozbawione metafizycznego uzasadnienia. Tu materia jest czymś więcej – swoistym lustrem czasu. W tym aspekcie prace Katarzyny Wieczorek przekraczają obszar surrealizmu – sztuki z założenia świeckiej. Materia czarna i ciężka; kształty szlachetne, lecz w trupi sposób obrzmiałe, twarze nieludzkie, porcelanowo gładkie – i odwrotnie – naznaczone cierpieniem i niepokojem przeczuć, trudem niełatwych myśli i ostecznych wyborów. Oto uniwersum światła obrazu Katarzyny Wieczorek – potraktowanego tu już bez surrealnego cudzysłowu. Materia to umocowanie sakralizujące wizje artystki powstałe we współczesnej, polskiej, bezwartościwoej rzeczywistości. Pisarze ikon, których obowiązywał ścisły (lecz wyzwalający) kanon, umieszczali znaki czasu właśnie w fałdach materii, na przestrzeni wieków zmiennych i niestałych w porównaniu z hieratycznością odzianych w nie postaci. „Gotycka”, niepokojąco (lecz pięknie) obumierająca materia w fotografiach Katarzyny Wieczorek jest tym właśnie – widomym znakiem czasu. Formalnym symbolem. Jest on nader statyczny, a więc sygnowany przez złowrogi, naznaczony przez chorobliwy stupor kształt rodzimej współczesności.

Tu pojawia się kontekst zła. Nie jest ono jednak wpisane w te kadry, lecz niejako przenika do nich z zewnątrz, stygmatyzuje przedstawioną materię, prowokuje koloryt. Obsesje autorki mają więc charakter tyleż wewnętrznego, nieco manichejskiego w wyrazie dialogu, co swoistej reaktywności, zdecydowanej odpowiedzi na ksztalt czasu. Pod tym względem najważniejszym symbolem w treści wizji Katarzyny Wieczorek jest dziecko, ujęte tu w obrazowe ramy poczucia niebezpieczeństwa z jednej strony i – opozycyjnie – przyjmowane z opiekuńczą, matczyną czułością. Ta druga forma ujęciowa jest swoistym buntem, emocjonalnym i gestycznym sprzeciwem wizji względem zewnętrznej realności zła. Polska rzeczywistość jest rzeczywistością śmierci – zwłaszcza dla dziecka. Dzieci porzucone na ulicach, dzieci w śmietnikach, na schodach kościołów. Dzieci zamordowane – w piwnicach, na strychach, dzieci utopione w rzekach. Dzieci martwe. Dzieci w zamrażarkach i w sortowniach odpadów. Dziecięce piekło. Infernum pogardy i braku nadzieji. Rzeczywistość przekarczająca ponure obrazy „Doktora Faustusa” i „Malowanego ptaka” spełnia się tu i teraz. Dzieci z kadrów Katarzyny Wieczorek są zaś jedynie (bądź „aż”) symbolami, dosadną sugestią tego piekła i swoistym niemym głosem ku jego unaocznieniu i wyparciu ze świadomości. Poszukiwacze „satanizmów” i jawnego epatowania złem, samozwańczy moraliści i dewoci odejdą od tych wizji z pustymi rękami.

Muzyka. Materia widzialnego dźwięku. Artystka publikując swoje prace w internecie opatruje je muzyką. Różną muzyką – popularną, ale też ekspresyjną, zgiełkliwą, niekiedy odstręczającą. To jeden z najistoniejszych kontekstów dla sztuki Katarzyny Wieczorek – korespondecja sztuk zawarta w jej pracach. Ograniczając się, w finale, jedynie do wrażeniowego ujęcia dzieła siedleckiej artystki , warto przyrównać je muzyce. Są podobnie ulotne i trwałe zarazem. Subtelne i potężne w wyrazie. Podobnie jak muzyka, pozostawiają trwały ślad w pamięci i wyobraźni odbiorcy.

Szymon Gołąb

Katarzyna Wieczorek – Facebook

Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek
Copyright © Katarzyna Wieczorek

 

Create a website or blog at WordPress.com

Up ↑