Sobranie 8 18: Demons, the Angel and Dark Thoughts (LP; Perfect Aesthetics; Rosja; 28 października 2016)
Co najbardziej cenię w muzyce? Odkrywczość. Jeśli dodatkowo dociera ona do obiorcy w sposób nie wymuszony, niemal naturalny (porównanie z pięknem żywiołów jest, w przypadku muzyki Sobranie 8 18, w pełni uzasadnione), wtedy mamy do czynienia z zawartą w sztuce dialogu głosu i instrumentu „mocą bytową” zdolną organizować momenty życia, wzmacniać doznania, stwarzać piękno. Nie jest to jałowy eksperyment, ograniczający się często do zapisu nazwy zespołu dziwacznym liternictwem, ale prawdziwe przeżycie – które znalazło swój wyraz w twórczości. To właśnie można odnaleźć we wnętrzu płyty naprawdę wspaniałej – Demons, the Angel and Dark Thoughts rosyjskiego duetu Sobranie 8 18.
Pleasure Symbols: Pleasure Symbols (EP; Avant! Records / Death Valley Bar & Records; Australia; 2 października 2016)
Nowa odmiana zimnej fali jest u szczytu popularności. Muzyczny chłód przenika nawet do „mainstreamu” awangardy (i to w Polsce) będąc pożądanym kubłem zimnej wody wylanym na jego puste namiętności. Skończyła się pewna epoka, w której muzyka mogła być bezkarnie płytka. Wielbicielom piosenek o siusiaku pozostało jedynie dupapolo, lecz na to spuśćmy kurtynę milczenia.
Pleasure Symbols (źródło: Facebook)
Być może jest więc jedynie oznaką jesiennej melancholii, że stronię od nowych „chwytów” cold wave, coraz częściej sięgając po nagrania sprzed kilku lat – i to głównie formacji Tropic of Cancer. W tym nurcie, w „starej szkole zimna”, odnajduje się też debiut australijskiego duetu Pleasure Symbols.
YusYus + djs sets: Neomodern / Stay / transmistter (Klub Alter Ego; Szczecin; 10 października 2015)
Czekałem na ten koncert i nie zawiodłem się. Znakomita organizacja; muzyka na najwyższym poziomie, wykonywana przez artystów w doskonałej formie; liczna i świadomie odbierająca brzmienia minimal wave publiczność. Wieczór z YusYus w szczecińskim klubie Alter Ego był energetyzującym wydarzeniem pozbawionym słabych punktów.
YusYus – serbski duet (Aleksandra: wokal, oraz Nemanja: synth, wokal, aranżacje), który przybył do Szczecina wprost z koncertu w Wiedniu, zaprezentował podczas godzinnego występu – z kilkoma bisami – wszystkie utwory ze swojej dyskografii. Wykonywany przez dwójkę muzyków show miał minimalistyczny wyraz odznaczający się pełnią ekspresji – a to głównie za sprawą metody wokalnej i charakterystycznego cyklu gestycznego – bądź nawet „psychodramy” – zaprezentowanej tego wieczoru przez uroczą wokalistkę, Aleksandrę. Pierwszy raz spotkałem się z podobną formą prezentacji muzyki z kręgu minimal wave, w której wokal i jego sceniczna ekspresja były zarazem chłodne, oraz pełne namiętności…
YusYus – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
Wokalistka YusYus przeistoczyła się tej nocy niemal w najprawdziwszą czarną kocicę z opowiadań Poego… Budziła zachwyt, lęk, pożądanie i fascynację, jakie przysługiwały niegdyś metodzie wykonawczej chyba tylko jednej artystki – eLL z legendarnej polskiej formacji Sui Generis Umbra. Dodać należy, że dzięki jej udanym eksperymentom wokalnym, prezentowane utwory odróżniały się – często in plus – względem wersji studyjnych. Progresywność ma sens, także w kręgu brzmień syntezatorowych, i YusYus udowodnili to tego wieczoru nader dobitnie.
YusYus (Aleksandra) – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
Nemanja powrócił na scenę Alter Ego w programie „secret live show”, który nie był zwykłym setem didżejskim, a prezentacją estetyki odrębnej od dokonań tego muzyka w duecie YusYus. Wykonane w tej partii koncertu utwory oddalone były od minimalistycznego stylu, nachylając się do formy ambientowej, rozbudowanej w impresjonistyczne pasaże. Z kilku wykonanych w cyklu „secret live show” kompozycji szczególnie zwracała uwagę ta, której lejtmotywem stały się powtarzane słowa „discipline in Syria”. Również i to wcielenie brzmień serbskiego muzyka, zgromadzona w Alter Ego publiczność, przyjęła dobrze.
YusYus – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
Pożądanym kontrastem dla minimalistycznego show YusYus były sety didżejskie, za jakie tego wieczoru odpowiedzialni byli – Stay (rezydentka klubu Alter Ego), oraz transmitter (Transmission / Transmisja). Warto podkreślić, że impreza miała spoisty i angażujący publiczność kształt – z wyraźnym podziałem na: before- i afterparty (didżeje), oraz dwuczłonowy (wliczając „secret live show”) występ muzyków. Przejrzysta organizacja wyzwalała doskonałą atmosferę zabawy, oraz poczucie braku jakiejkolwiek próby „wymuszania nastroju”. Co zaprezentowali didżeje?
YusYus (Aleksandra) – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
Stay korzystała przy konsolecie ze sporego arsenału płyt kompaktowych (!) mistrzowsko operując reperuarem klasycznych nagrań new romantic / synth pop podbarwionych, wyraźnym w całym jej secie, tanecznym pulsem EBM. Gwarantowało to pełny parkiet przy jednoczesnym całkowitym braku banalności. Występ Stay trwał ponad godzinę (bądź dłużej – ekstaza wyklucza kontrolę nad upływem czasu…).
Jako transmitter przedstawiłem tego wieczoru i nocy dwa sety: before party, który zawierał zestaw muzycznych „mrożonek” z nurtów: cold wave / minimal wave / synth pop; oraz set afterparty koncentrujący się wokół klasyki (także tej najnowszej) zimnej fali; można więc było usłyszeć między innymi: Siekierę, Wieże Fabryk, Ukryte Zalety Systemu; oraz: Joy Division, The Bridge, czy Sally Dige.
Wspaniały wieczór, który – mam nadzieję – przerodzi się w cykl spotkań z najnowszymi brzmieniami syntezatorowego minimalizmu w szczecińskim klubie Alter Ego – miejscu nader dla tej muzyki przyjaznym. Cykl ten winna też organizować autorka minionego wydarzenia, Izabela Kuna – intuicyjnie i spontanicznie rozpoznająca potrzeby zarówno publiczności, jak i artystów.
Poniżej znajdują się: utwór „Ticking Clocks” (wideo); zapis fragmentu koncertu (audio); oraz galeria zdjęć (autorem filmu wideo i fotografii jest Blackheim).
Not So Cold „A Warm Wave Compilation” (kompilacja; Tacuara Records / Cintas Triangulares; Argentyna / Peru; 15 grudnia 2014)
Sednem albumów kompilacyjnych – podobnie zresztą, jak wszystkich zestawień muzycznych mogących zainteresować słuchacza – są: wariacyjność, kontrast i napięcie. Te cechy wyróżniają najnowszą składankę cold / minimal / synth wave wydaną przez dwie południowoamerykańskie wytwórnie, Tacuara Records i Cintas Triangulares.
Niech nas jednak nie zwiedzie ta egzotyka, we wnętrzu Not So Cold zaprezentowano w większości kompozycje znanych europejskich twórców związanych ze wspomnianym obszarem nowej muzyki elektronicznej: Hante (doskonały projekt Hélène de Thoury z francuskiego duetu Minuit Machine), Schonwald (Włochy), Yus Yus (Serbia), Twice a man (świetny powrót minimalistycznej klasyki ze Szwecji), Alvar (ponownie ze Szwecji), czy wreszcie Mad Masks (Francja); Stany Zjednoczone reprezentuje zaś formacja Tiers (znana dzięki wydanemu w zeszłym roku znakomitemu longplay’owi Winter); a półudniowoamerykańską perełką jest – przede wszystkim – utwór „come and see” pochodzącego z Argentyny i popularnego już wśród polskich słuchaczy duetu Vólkova. Egzotyka wydawnictwa jest więc umowna, Ameryka Południowa – obok Rosji – posiada bowiem dziś nie tylko jedną z najciekawszych scen nowofalowych świata, ale także prężnie działającą „infrastrukturę” wytwórni i rozgłośni, które na nieporównywalną skalę propagują wartościową muzyczną alternatywę (sam zdecydowałem się przenieść audycję do peruwiańskiego radia…).
Not So Cold „A Warm Wave Compilation” (graficzny zwiastun wydawnictwa)
Kompilacji Not So Cold słucha się z uwagą i przyjemnością – nie tylko siedząc. Pewne akcenty albumu zdecydowanie bowiem skłaniają do tańca, zaś żywioł ten obecny jest w najlepszych fragmentach wydawnictwa – Hante: „Falling from grace”, Yus Yus: „Proleter” i Schonwald: „Gemini”. Oto najprawdziwsza chłodna przestrzeń elektronicznych brzmień! Mrok i pasja ekperymentatorska z kolei, są domena utworów w wykonaniu: Vólkovej, Twice a man, Alvar i Mad Mask. Dobra kompilacja wreszcie, to również pomieszczenie wykonawców już uznanych, obok tych, których muzykę dopiero poznajemy – za ten obszar odpowiadają na Not So Cold głównie utwory Pozhar i Adama Bercesa.
Dla nowej muzyki oprawa (także w wymiarze metafizycznym) jest równie ważna, jak brzmieniowa zawartość. Not So Cold spełnia i ten wymóg. Południowoamerykańską kompilację otwiera swoisty manifest – oto jego fragmenty: „wierzymy w rewolucję. Wierzymy, że opresyjna machina nie zdominowała nas jeszcze do końca. Pragniemy być niczym wiecznie nienasycony ogień!” Te słowa są świetnym wprowadzeniem do nastroju płyty, we wnętrzu której lodowaty chłód umiejętnie połączono z palącym ogniem.
Szymon Gołąb
Album Not So Cold „A Warm Wave Compilation” dostępny będzie od 15 grudnia w postaci kaset magnetofonowych o limitowanym nakładzie stu sztuk – zamawianych za pośrednictwem oficjalnej strony Tacuara Records.
Ten serbski duet to nowy i już sporo znaczący głos na scenie cold / minimal wave. Pomimo, iż w sieci dostępne jest zaledwie kilka utworów Yus Yus, formacja ta – oprócz sporej popularności wśród słuchaczy – może pochwalić się występami obok najbardziej uznanych przedstawicieli gatunku: Xeno & Oaklander, Die Selektion i Peine Perdue… Nic dziwnego, bowiem muzyka Yus Yus działa jak magnes – po prostu przyciąga!
Plakat zapowiadający koncert Yus Yus w klubie Alter Ego (Szczecin; 10.10.2015)
Duet tworzy dwoje artystów – urocza wokalistka Aleksandra Pavlović, oraz Nemanja Stojanović, didżej występujący pod pseudonimem Neomodern. Za minimalistyczną (i wyróżniającą się swoistym seksapilem) oprawę wizualną występów i wydawnictw formacji odpowiada kolektyw designerski Kitsch – Nitsch. To wszystko składa się na twórczość, która jest nowym nurtem jednej z najprężniejszych scen elektronicznych na świecie; brzmienia Yus Yus można bowiem postawić w jednym rzędzie obok serbskich „gigantów gatunku” – Sixth June i Zastranienie.
Najważniejszy jest jednak styl, a ten – w przypadku Yus Yus – daleki jest od łatwych porównań. Serbska interpretacja syntetycznego mroku tradycyjnie wyróżnia się pewną przebojowością, jednak w brzmieniach proponowanych przez Aleksandrę i Nemanję jest ona nieco okrojona na rzecz głębi i ascetycznego pulsu kompozycji. „Symbols Of Death”, „Forever” i „Ticking Clocks” – kolejne single duetu – są właśnie takie: absolutnie minimalistyczne, chłodne, a przy tym „łatwo wpadające w ucho”. Znakiem wywoławczym tej muzyki jest zaś przede wszystkim żenski wokal – charakterystycznie beznamiętny i zarazem pełen powabu. To nieczęste połączenie, wyróżniające estetykę Yus Yus na tle innych wykonawców. Efekt magnetyzuje.
Nie tylko dla ucha… Yus Yus na żywo.
Duet zapowiada nowe wydawnictwa – wiosną przyszłego roku ukaże się (nakładem prężnej argentyńskiej wytwórni Tacuara Records) maxisingiel, potem muzycy planują wydanie długogrającego debiutu. 2015 rok będzie więc zdecydowanie należał do Yus Yus.