Pleasure Symbols: Pleasure Symbols (EP; Avant! Records / Death Valley Bar & Records; Australia; 2 października 2016)
Nowa odmiana zimnej fali jest u szczytu popularności. Muzyczny chłód przenika nawet do „mainstreamu” awangardy (i to w Polsce) będąc pożądanym kubłem zimnej wody wylanym na jego puste namiętności. Skończyła się pewna epoka, w której muzyka mogła być bezkarnie płytka. Wielbicielom piosenek o siusiaku pozostało jedynie dupapolo, lecz na to spuśćmy kurtynę milczenia.
Być może jest więc jedynie oznaką jesiennej melancholii, że stronię od nowych „chwytów” cold wave, coraz częściej sięgając po nagrania sprzed kilku lat – i to głównie formacji Tropic of Cancer. W tym nurcie, w „starej szkole zimna”, odnajduje się też debiut australijskiego duetu Pleasure Symbols.
Phoebe Paradise i Jasmine Dunn z Brisbane grają tak, jakby czas nie istniał – i bardzo dobrze! Australijską zimną falę (podobnie jak kino z tego kraju) wyróżnia pewien „instynkt metafizyczny”, upodobanie do twórczości ponadczasowej, opartej na sprawdzonych wzorcach muzycznego wizjonerstwa (wspomnijmy tu chociażby nagrania Bat Nouveau). Nic więcej nie potrzeba, aby uczynić muzykę po prostu wspaniałą.
Debiutanckie wydawnictwo Pleasure Symbols (epka 12″) to cztery utwory utrzymane w dość minorowym tonie i refleksyjnym nastroju. Automat perkusyjny (zadziwiająco różnorodnie brzmiący na tej płycie), notoryczne frazy gitary basowej, obecny w tle synth i otchłanny wokal – oto sedno stylistyczne Pleasure Symbols. Nie potrzeba nic więcej (ciągle to powtarzam). Wokal! Zniechęcenie i chłodna ekstaza. Kto jeszcze potrafi tak zaśpiewać? Może tylko Aleksandra z Yus Yus – i to wyłącznie w koncertowych wersjach swoich utworów.
Epka Pleasure Symbols w całości sprawia przyjemność. Faworyzuję kompozycję „Control”.
Szymon Gołąb
Album w wersji fizycznej (płyta winylowa 12″) do nabycia w sklepie internetowym Avant! Records, wersja cyfrowa jest dostępna na stronie tej wytwórni w serwisie Bandcamp.
Pleasure Symbols – Facebook / SoundCloud
Wave △ Press 
Skomentuj