PLAYING DEAD / The Deathless: Playing Dead

The Deathless: Playing Dead (EP; Werkstatt Recordings; Stany Zjednoczone; 28 lutego 2014)

Paul Rhodes / wokal, instrumenty elektroniczne, teksty

The Deathless - Playing Dead (2014)

Bardzo dobry album. Playing Dead to drugie wydawnictwo w dyskografii jednoosobowego projektu Paula Rhodesa. W październiku zeszłego roku ukazała się debiutancka kaseta amerykańskiego muzyka Ghost o nieco zabarwionym wokalną manierą wyrazie… Jednak nawet już wtedy, muzyka ta zapowiadała nową jakość, charakterystyczność i niewymuszoną odrębność w interpretacji estetyki cold / darkwave.

Playing Dead to sześć kompozycji, które potwierdziły, że mamy do czynienia z artystą świadomie poszukującym i – co więcej – potrafiącym poszukiwania te zamknąć w interesującej formie. Na jego nowej płycie (a raczej kasecie, bowiem The Deathless konsekwentnie wydaje fizyczne wersje swoich albumów na tym właśnie nośniku) próżno szukać tanecznej odmiany chłodnych brzmień; to raczej muzyka, która w nieco bardziej poważny (w kontakcie z brzmieniem nasuwa się nawet określenie: „dostojny”) sposób traktuje smutek nowoczesności. Artysta podkreśla swoją fascynację Joy Division – i Playing Dead zdecydowanie bliżej do skupionej nastrojowości drugiej płyty grupy z Manchesteru, niż postpunkowej żywiołowości jej debiutu. Zdecydowanie – Playing Dead to godna kontynuacja tej estetyki, o jednak nieco pogodniejszej od oryginału aerii…

Stosunek „oryginał – kopia”? Naśladownictwo? Pogrobowość? Zdecydowanie nie! Nie mamy tu do czynienia z muzyką wtórną, czy chcącą jedynie powielać dawne wzorce. Poczucie obcowania z nowością jest wyraźne, a zarazem sytuujące Playing Dead wśród ważnych interpretacji współczesnej odmiany chłodnej fali.

Jest też na tej płycie prawdziwa, choć miniaturowa, perła nastroju. To kompozycja „Setting Fires” – o uroku wzniosłości i krystalicznym tonie mogących zdecydowanie spodobać się fanom wczesnych dokonań Depeche Mode.

OK. Let’s play dead!

Szymon Gołąb

The Deathless – SoundCloud

The Deathless – Facebook

EL – MELANCHOLIA / Veinhart: L’Effet Des Machines

Veinhart: L’Effet Des Machines (LP; Werkstatt Recordings; Hiszpania; 10 listopada 2013)

Veinhart / wokal, instrumenty elektroniczne, teksty

Veinhart - okładka

Znakomity album! L’Effet Des Machines to płyta, która w niedalekiej przyszłości stanie się klasyczną pozycją w nurcie nieco zabarwionych wintażem brzmień cold / synth / minimal wave.

Debiut nieco tajemniczego, jednoosobowego projektu z Hiszpanii zawiera dziesięć kompozycji, które od początku – urzekającego utworu „dome of love” – budują i utrzymują aerię ciemnej elektronicznej pulsacji. Charakterystyczna dla tej płyty jest obecność licznych kompozycji instrumentalnych, stanowiących swoiste tło dla utworów, w których pojawia się głos wokalisty – przy czym jest to naprawdę GŁOS. W gatunku ciemnej elektroniki takich właśnie głosów pożądam – beznamiętnych, zrezygnowanych, o ironicznej intonacji… Są to niejako „wołania zza kurtyny ciemności” bliskie chłodnej dramaturgii wyznaczonej niegdyś stylem śpiewu Iana Curtisa. Daleko jednak Veinhartowi do naśladownictwa – to wyraziście nowa jakość i klasyka gatunku – lecz zupełnie współczesna. To też zdecydowanie romantyczny ton, którym niegdyś urzekła mnie atmosfera pierwszych płyt Deine Lakaien. Tak – głos Alexandra Veljanova z 1985 roku jest tu bezpośrednim kontekstem.

Wiele smutnego piękna jest w tej wspaniałej, pełnej niejako odwrotnej emfazy, muzyce: miłość, czarne słońce, twoja niemożliwa bliskość i bardzo możliwe oddalenie, paraliżująca tęsknota, uwikłanie wyobraźni w niespełnione marzenia… W tym świecie – w obliczu kochających, a odległych oczu – każdy z nas jest jak bezbronne dziecko. Ta ciemna muzyka też staje się niekiedy dramatycznie dziecinna, kiedy prostym syntezatorowym tonem kontrapunktuje trudne podziemne pasaże swego głównego nurtu. Tak właśnie brzmi instrumentalny wygłos płyty – „wehnelt”. Ten czarny romantyzm zawarty w samej formie kompozycji porównuję z dokonaniami… Xeno & Oaklander. Powtórzmy – Veinhart jest wykonawcą debiutującym!

Od początku do końca – sedno doskonale chłodnego piękna.

Szymon Gołąb

Veinhart – Bandcamp

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑