SEKSOWNE „EJTISY” / Sexy Suicide: rozmowa (audio)

Sexy Suicide (fot. Rafał Jakubek)
Sexy Suicide (fot. Rafał Jakubek – rafaljakubek.pl / źródło: Facebook)

Zapis rozmowy z polskim duetem synth pop / cold wave / retro wave Sexy Suicide, przeprowadzonej przy okazji ich niedawnego koncertu w Warszawie na imprezie „Same Old Madness” (Klubokawiarnia Chmury, 29 stycznia 2016).

Sexy Suicide (dawniej Neon Romance) występują w składzie: Marika Tomczyk i Bartłomiej Salamon i od jakiegoś już czasu ich muzyka znajduje się w czołówce polskich (a nawet europejskich) nagrań w stylu najszerzej określanym jako retro wave.

Sexy Suicide zapowiadają na najbliższy czas kilka nowości, ma się też wreszcie ukazać – w fizycznej formie – ich długogrająca płyta. Podczas „Same Old Madness” zespół dał znakomity koncert, jednym z tematów naszej rozmowy jest więc styl muzyki i sceniczny imaż – niepowtarzalne walory duetu Marika & Poldek. Rok 2016 będzie należał do Sexy Suicide – ten projekt muzycznego powrotu do lat osiemdziesiątych jest już w pełni do tego przygotowany. Całość wywiadu do wysłuchania poniżej.

Rozmawiał: Szymon Gołąb

Sexy Suicide – Facebook / SoundCloud / Bandcamp / Vkontakte / Instagram

PO KONCERCIE / Schröttersburg, Undertheskin, Sexy Suicide w Chmurach

„Same Old Madness”: Schröttersburg, Undertheskin, Sexy Suicide; afterparty: KATZ & Krucza (Klubokawiarnia Chmury; Warszawa; 29.01.2016)

Same Old Madness: Schröttersburg, Undertheskin, Sexy Suicide (Klubokawiarnia Chmury, Warszawa, 29.01.2016)

Warszawski klub Chmury to znane już miejsce regularnych spotkań z muzyką nurtów: cold wave, post punk, synth pop wykonywaną przez artystów z całego niemal świata. Szczególnie cenię ten lokal za uprzystępnienie polskiej publiczności koncertów przedstawicieli sceny minimal wave z Kanady (Automelodi, Marie Davidson), których chyba nigdzie indziej w kraju nie można usłyszeć na żywo. Tym razem na scenie Chmur wystąpiły trzy polskie formacje prezentujące różne odmiany nowoczesnej zimnej fali: Schröttersburg, Undertheskin i Sexy Suicide. Imprezę zamykał zaś niesamowity (nie znajduję innego określenia) set didżejski w wykonaniu Jagody z duetu KATZ oraz Kruczej.

Schröttersburg (fot. Łukasz 'Black' Maślak)
Schröttersburg (fot. Łukasz ‚Black’ Maślak)

Schröttersburg – to formacja z Płocka, która podczas „Same Old Madness” zaprezentowała najbardziej zachowawczą formę muzyki chłodu. Nagrania przypominające klimatem utwory rodzimej zimnej fali z lat osiemdziesiątych rozpisane na gitary, „żywą” perkusję, oraz znakomity wokal uzupełniały liczne partie improwizacyjne. Sprawiło to, iż występ Schröttersburg był swego rodzaju seansem, powrotem do rdzennych brzmień post punka – przy czym element punkowy zapewniał wykonywanej muzyce właściwą dawkę energii i buntu. Muzycy z Płocka perfekcyjnie wprowadzili publiczność w to, czym dziś jest – i skąd się wywodzi – zimna fala. Przez sporą grupę odbiorców koncert Schröttersburg został oceniony za najlepszy punkt programu imprezy.

Undertheskin (fot. Łukasz 'Black' Maślak)
Undertheskin (fot. Łukasz ‚Black’ Maślak)

Undertheskin – zespół z Krakowa, który za sprawą wydanej w zeszłym roku płyty mocno „namieszał” na polskiej scenie cold wave, wystąpił jako swoista kontynuacja aury zapoczątkowanej przez Schröttersburg – a zarazem jej przeciwieństwo. Warto wspomnieć o interesująco i świadomie poprowadzonej linii muzycznej wydarzenia: przebiegała ona od tradycyjnych brzmień gitarowego post punka, przez subtelny mariaż z elektroniką w wykonaniu Krakowian, aż po synth popowe taneczne brzmienie Sexy Suicide. Perfekcja organizacyjna i wyczucie nastroju! Undertheskin na żywo to dramatyzm wpisany w statykę – coś nieokreślonego i hipnotycznego, co przypomina muzyczny przekład „cyklu gestycznego” z filmów Wernera Herzoga. Niepokój i siła, oraz… „Ten moment, kiedy gitarzysta Undertheskin grał tak, jakby chciał wycisnąć krew ze strun” – jak napisał ktoś po koncercie… Jestem urzeczony!

Sexy Suicide (fot. Łukasz 'Black' Maślak)
Sexy Suicide (fot. Łukasz ‚Black’ Maślak)

Sexy Suicide – czyli Marika i Poldek. Wiadomo – „the class of 1984”, oraz czołowy obecnie polski duet wykonujący muzykę z pogranicza nurtów: synth pop, cold wave, electro synth i retro wave. Zimne disko w najlepszej postaci – co potwierdził warszawski koncert, podczas którego muzycy zaprezentowali utwory zarówno już znane, jak i premierowe. Syntezatorowy podkład przebity silną elektroniczną perkusją, oraz wielowymiarowy wokal Mariki (a także jej sceniczny imaż) – to lubię i sądząc po małej ilości miejsca na parkiecie podczas koncertu Sexy Suicide, nie tylko ja. Doskonały występ, pokazujący że muzyka taneczna nie musi być trywialna.

KATZ & Krucza – a właściwie połowa KATZ (czyli Jagoda, Paula była bowiem zajęta organizacją wydarzenia) i Krucza. Cztery kobiece dłonie przy konsolecie i rzecz niebywała… Ekstaza rytmicznego chłodu w klasycznym i nowoczesnym wydaniu! Obłęd tańca! Pełen parkiet do rana! Najlepszy (podkreślam: najlepszy) set didżejski jaki słyszałem. Brawo! Za komentarz niech znów posłużą słowa uczestnika imprezy: „Krucza, jesteś mózgo-manipulatorem, Katz też… Stoję przed Chmurami, wychodzą dwaj Ukraińcy i pytają, czy my tu w powietrzu rozpylamy jakieś narkotyki, bo to nie możliwe żeby od samej muzy tak zwariować”.

Doskonały koncert – a powtórka klimatu (bądź nawet jego wzmocnienie) już 12 marca podczas występu Lebanon Hanover. Do zobaczenia!

Szymon Gołąb

Podziękowania dla Łukasza ‚Black’ Maślaka za przygotowanie materiałów foto / wideo.

Same Old Madness – wydarzenie / Facebook

Chmury – Facebook

Poniżej można wysłuchać i zobaczyć fragmenty koncertów, które odbyły się w ramach „Same Old Madness”.

PO KONCERCIE / YusYus w Alter Ego

YusYus + djs sets: Neomodern / Stay / transmistter (Klub Alter Ego; Szczecin; 10 października 2015)

YusYus - koncert w Alter Ego (Szczecin; 10. 10. 2015)

Czekałem na ten koncert i nie zawiodłem się. Znakomita organizacja; muzyka na najwyższym poziomie, wykonywana przez artystów w doskonałej formie; liczna i świadomie odbierająca brzmienia minimal wave publiczność. Wieczór z YusYus w szczecińskim klubie Alter Ego był energetyzującym wydarzeniem pozbawionym słabych punktów.

YusYus – serbski duet (Aleksandra: wokal, oraz Nemanja: synth, wokal, aranżacje), który przybył do Szczecina wprost z koncertu w Wiedniu, zaprezentował podczas godzinnego występu – z kilkoma bisami – wszystkie utwory ze swojej dyskografii. Wykonywany przez dwójkę muzyków show miał minimalistyczny wyraz odznaczający się pełnią ekspresji – a to głównie za sprawą metody wokalnej i charakterystycznego cyklu gestycznego – bądź nawet „psychodramy” – zaprezentowanej tego wieczoru przez uroczą wokalistkę, Aleksandrę. Pierwszy raz spotkałem się z podobną formą prezentacji muzyki z kręgu minimal wave, w której wokal i jego sceniczna ekspresja były zarazem chłodne, oraz pełne namiętności…

YusYus - koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
YusYus – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)

Wokalistka YusYus przeistoczyła się tej nocy niemal w najprawdziwszą czarną kocicę z opowiadań Poego… Budziła zachwyt, lęk, pożądanie i fascynację, jakie przysługiwały niegdyś metodzie wykonawczej chyba tylko jednej artystki – eLL z legendarnej polskiej formacji Sui Generis Umbra. Dodać należy, że dzięki jej udanym eksperymentom wokalnym, prezentowane utwory odróżniały się – często in plus – względem wersji studyjnych. Progresywność ma sens, także w kręgu brzmień syntezatorowych, i YusYus udowodnili to tego wieczoru nader dobitnie.

YusYus (Aleksandra) - koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
YusYus (Aleksandra) – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)

Nemanja powrócił na scenę Alter Ego w programie „secret live show”, który nie był zwykłym setem didżejskim, a prezentacją estetyki odrębnej od dokonań tego muzyka w duecie YusYus. Wykonane w tej partii koncertu utwory oddalone były od minimalistycznego stylu, nachylając się do formy ambientowej, rozbudowanej w impresjonistyczne pasaże. Z kilku wykonanych w cyklu „secret live show” kompozycji szczególnie zwracała uwagę ta, której lejtmotywem stały się powtarzane słowa „discipline in Syria”. Również i to wcielenie brzmień serbskiego muzyka, zgromadzona w Alter Ego publiczność, przyjęła dobrze.

YusYus - koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
YusYus – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)

Pożądanym kontrastem dla minimalistycznego show YusYus były sety didżejskie, za jakie tego wieczoru odpowiedzialni byli – Stay (rezydentka klubu Alter Ego), oraz transmitter (Transmission / Transmisja). Warto podkreślić, że impreza miała spoisty i angażujący publiczność kształt – z wyraźnym podziałem na: before- i afterparty (didżeje), oraz dwuczłonowy (wliczając „secret live show”) występ muzyków. Przejrzysta organizacja wyzwalała doskonałą atmosferę zabawy, oraz poczucie braku jakiejkolwiek próby „wymuszania nastroju”. Co zaprezentowali didżeje?

YusYus (Aleksandra) - koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)
YusYus (Aleksandra) – koncert w klubie Alter Ego (fot. Blackheim / źrodło: materiały autora)

Stay korzystała przy konsolecie ze sporego arsenału płyt kompaktowych (!) mistrzowsko operując reperuarem klasycznych nagrań new romantic / synth pop podbarwionych, wyraźnym w całym jej secie, tanecznym pulsem EBM. Gwarantowało to pełny parkiet przy jednoczesnym całkowitym braku banalności. Występ Stay trwał ponad godzinę (bądź dłużej – ekstaza wyklucza kontrolę nad upływem czasu…).

Jako transmitter przedstawiłem tego wieczoru i nocy dwa sety: before party, który zawierał zestaw muzycznych „mrożonek” z nurtów: cold wave / minimal wave / synth pop; oraz set afterparty koncentrujący się wokół klasyki (także tej najnowszej) zimnej fali; można więc było usłyszeć między innymi: Siekierę, Wieże Fabryk, Ukryte Zalety Systemu; oraz: Joy Division, The Bridge, czy Sally Dige.

Wspaniały wieczór, który – mam nadzieję – przerodzi się w cykl spotkań z najnowszymi brzmieniami syntezatorowego minimalizmu w szczecińskim klubie Alter Ego – miejscu nader dla tej muzyki przyjaznym. Cykl ten winna też organizować autorka minionego wydarzenia, Izabela Kuna – intuicyjnie i spontanicznie rozpoznająca potrzeby zarówno publiczności, jak i artystów.

Szymon Gołąb

YusYus – Facebook

Alter Ego – Facebook

Poniżej znajdują się: utwór „Ticking Clocks” (wideo); zapis fragmentu koncertu (audio); oraz galeria zdjęć (autorem filmu wideo i fotografii jest Blackheim).

Google Translate

OBRAZY // Joanna Elżbieta Girej (Pani Nożownik) – Z zaświatów

Joanna Elżbieta Girej / Pani Nożownik (źródło - mirrorphobic.pl)
Joanna Elżbieta Girej / Pani Nożownik (źródło – mirrorphobic.pl)

W piątek, 11 września, w Klubie Bolko (Świdnicki Ośrodek Kultury) odbędzie się koncert polskiej zimno falowej formacji This Cold, (po raz pierwszy w historii tego zespołu będzie to występ akustyczny), połączony z wernisażem wystawy grafik Joanny Elżbiety Girej – artystki, promotorki i autorki bloga znacząco zasłużonej dla rodzimej sceny dark independent. Wydarzenie nosi tytuł „Z zaświatów”, bowiem przypada ono w dzień dwudziestych szóstych urodzin Joanny, która odeszła od nas nagle w styczniu tego roku. To odpowiedni moment, aby przypomnieć talent, wrażliwość i pasję Pani Nożownik.

Jej ślady. Czym jest kultura? Intuicja podpowiada, że – przede wszystkim – przeciwieństwem znikania, a więc ruchu prowadzącego do złowrogiej pustki. Kultura wypełnia, jest obecnością, „stawaniem” i „dzianiem się”. Jest wreszcie formą subtelnego życia, jakie należy traktować z szacunkiem i otaczać je opieką. Muzyka zaś, to jedna z najbardziej ulotnych postaci kultury. Rozumiała to Joanna, pisząc wielokrotnie o „pomocnej dłoni” wyciągniętej w stronę artystów, czy też powtarzając swoim czytelnikom i słuchaczom: „wspierajmy polską muzykę alternatywną”. Mirrorphobic Productions, jej wytwórnia muzyczna, powstała właśnie po to, aby wspierać i pomagać. Ta formuła „działania w kulturze” odchodzi w niepamięć – przynajmniej na rodzimym gruncie. Nie znam dziś nikogo, kto nie mając chorobliwych „medialnych”, czy „korporacyjnych” ambicji potrafiłby po prostu wspierać i pomagać. Ślady więc, które pozostawiła Pani Nożownik są wyraźne i powinny stać się swoistym znakiem pożądanej przemiany – podobnie, jak były nim jej muzyczne upodobania.

Z zaświatów - wystawa i koncert pamięci Joanny Elżbiety Girej (Świdnica / 11.09.2015)
„Z zaświatów” – wernisaż wystawy i koncert pamięci Joanny Elżbiety Girej (plakat wydarzenia)

Jej muzyka. Trzeba powiedzieć wprost: nie ma Tomasza Beksińskiego – nie ma w Polsce muzyki w radiu; nie ma Joanny – nie ma tu dobrego miejsca z muzyką w sieci. Zbyt duże uproszczenie? Jest jednak wielu, którzy mogą się pod nim podpisać. Dla odwiedzających strony jej bloga była przewodniczką po współczesnym muzycznym „gotyku”; była „panią od muzyki” – zresztą tej najpiękniejszej. Prowadząc przez kilka lat audycję Tryton w internetowej rozgłośni RadioJazz.fm (podobno w sieci, inaczej niż w życiu, nic nie znika…) wiele razy sięgałem po muzyczne sugestie Joanny. Pasja zawsze rodzi kompetencję, o czym zapominają obecni „specjaliści do spraw mediów”. Ta właśnie pasja sprawiła, że Pani Nożownik dysponowała nie tylko niespotykanie szeroką wiedzą muzyczną, ale także rzadkim darem wrażliwości na dźwięki, który pozwala odzielić jakość od pseudoartystycznej mielizny i autentyzm muzycznego przekazu od komercyjnego naśladownictwa. Na swoim blogu muzykę prezentowała z podobną naturalnemu oddechowi lekkością i wdziękiem – przymiotami jakże odległymi od rejestrów, jakimi dysponuje dzisiejsze dziennikarstwo muzyczne w Polsce. Znajdowała skarby. Brzmienia This Cold, czy Eternalovers bynajmniej nie są w grupie jej odkryć jedynymi tak cennymi składnikami. Posłuchajmy zresztą – oto Eternalovers, duet którego płytę wydała Joanna, w utworze „Kochać i tracić” z tekstem Leopolda Staffa:

…oraz This Cold z albumu Cranes:

Jej obrazy. „Technika, którą lubię najbardziej, i w której najlepiej się odnajduję to łączenie delikatnych farb akwarelowych z wyrazistym czarnym tuszem. Czyli zasada kontrastów i przeciwności” – tak Joanna opisywała swoje grafiki. Jej wizje podporządkowane są nastrojowości bliskiej malarstwu romantycznemu, chociażby spod znaku wyobraźni Caspara Davida Friedricha. Konwulsyjnie powyginane konary, opuszczone zamki, dziwne kwiaty – czasem stary cmentarz, raz też osobliwa kołyska będąca zarazem trumną… Oto stałe rekwizytorium jej twórczości, którą przez to należy określić jako w pełni „gotycką”. Prace Pani Nożownik sprawiają wrażenie pewnej niemal dziecięcej „naiwności” widzenia – jako zaś, że operują przede wszystkim nastrojem, są „proste” w wyrazie i odbiorze. Ile kunsztu należy włożyć w tworzenie, by osiągnąć tego rodzaju nastrojowy konkret i „prostotę” – o tym wiedziała zapewne jedynie autorka tych niezwykłych obrazów… Odbiorcy pozostawiła wrażenie obcowania ze sztuką stosunkowo łatwą w interpretacji, choć przywołującą emocje o znacznym ciężarze: „to (…) ukłon dla smutku, mroku, ciarkotwórczej tajemnicy, rozpaczy i przepięknej czerni, których tak wszyscy się boją” – pisała o ostatnim cyklu swoich prac, „Ukrytym wymiarze” z 2014 roku. Wszechobecna w jej twórczości plastycznej jest także muzyka; Joanna traktowała ją niezmiennie jako źródło inspiracji i zasadę „korespondencji” dźwięku i obrazu.

https://youtu.be/O-7Zpue2eNY

Te prace będą przemawiały do nas już wyłącznie „z zaświatów”. Pozostało kilka epitafiów – przejmujący utwór „Her Touch” Agaty Pawłowicz (This Cold), seans z lutowej audycji Transmission / Transmisja… W życiu nie wszystko jednak znika, inaczej niż w internecie. Trwa kultura, którą stworzyła. Żyje wyobraźnia, jaka wkrótce stanie się dla wielu znakiem przemiany. Wierzę, że ku lepszemu. Pani Nożownik potrafiła bowiem widzieć dalsze ciągi rzeczywistości – zakryte dla większości z nas.

Szymon Gołąb

This Cold akustycznie – koncert pamięci Joanny Elżbiety Girej (Pani Nożownik) – wydarzenie / Facebook

This Cold – oficjalna strona / Facebook

Pani Nożownik – oficjalna strona / Facebook

Mirrorphobic Productions – oficjalna strona / blog / Facebook

Wybrane Prace Joanny Elżbiety Girej:

„Lui Lai” © Joanna Elżbieta Girej (2012)
„(bez) senność IV” © Joanna Elżbieta Girej (2013)
„List z raju” © Joanna Elżbieta Girej (2013)
„Na wieży” © Joanna Elżbieta Girej (2013)
„Zwieciadło III” © Joanna Elżbieta Girej (2014)
„Nieodwracalny” © Joanna Elżbieta Girej (2014)
„Z miłości” © Joanna Elżbieta Girej (2014)

Google Translate

JAK WILCZA I HOŻA / Varsovia: Recursos Inhumanos

Varsovia: Recursos Inhumanos (LP; Buh Records; Peru; 2014)

Varsovia - Recursos inhumanos (lp; 2014)

Dla niewtajemniczonych: Wilcza i Hoża to ulice w centrum Warszawy, o których śpiewał kiedyś Kuba Sienkiewicz (kiedyś dobrze śpiewał); Varsovia zaś to trio działające od kilku lat w Limie, stolicy Peru. Lubię takie złożenia, poszukiwanie różnych polskich śladów w muzyce na całym świecie. Często można trafić na prawdziwe perełki: piękna jest najnowsza płyta belgijskiej formacji Amatorski, do utworu „Warsawa” First Hate wracam bez przerwy, a kompozycję „Varsavia” włoskiej grupy Ein-St-Ein uważam za arcydzieło retro wave – pełne przy tym melancholijnego wdzięku. Odrębną dziedziną jest najnowsza polska muzyka na emigracji – na jej temat można napisać encyklopedię. Nie napiszę jej jednak, bo czuję żal. Szkoda że w naszym kraju nie dba się o rodzimą kulturę. W przerwach od pracy encyklopedysty (i „dla sportu”) prałbym pewnie polskich polityków po ich zaplutych pyskach. Po co brudzić sobie ręce? Lepiej posłuchajmy dźwięków muzyki…

Varsovia (źródło: Facebook)
Varsovia (źródło: Facebook)

…a jest czego słuchać, chociaż peruwiańska Varsovia ma w swojej dyskografii tylko jedną płytę, wydany w zeszłym roku krążek Recursos Inhumanos. Album zawiera dziesięć utworów (w tym dwa w wersji live) utrzymanych w stylistyce cold / minimal wave i electro punk. Jak grają Warszawiacy z Limy? Zadziwiająco dobrze!

Na Recursos Inhumanos nie znajdziemy narzucającej się egzotyki (być może poszukują jej inni słuchacze, ja nie), nie ma tu także powielania szablonów charakterystycznych chociażby dla współczesnej elektronicznej zimnej fali z Ameryki Północnej (pozytywnie odrębna jest scena kanadyjska i kilka wyjątków ze Stanów – pamiętajcie: Group Rhoda wystąpi wkrótce w Warszawie). Słuchając Recursos Inhumanos skupiamy się na muzyce, nie na jej pochodzeniu. Z językiem hiszpańskim zaś, w nagraniach nurtu cold wave, chyba jesteśmy już wystarczająco dobrze „oswojeni” – vide: Y, Ciudad Lineal, Synths Versus Me Feat. Vanessa Asbert, Wladyslaw (właśnie – zapomniałem o świetnych nagraniach zapatrzonego w Polskę syntezatorowego ekspresjonisty z Hiszpanii, Wladyslawa).

Varsovia (źródło: Facebook)
Varsovia (źródło: Facebook)

Muzyka Varsovii przypomina nieco dokonania wspomnianych formacji, ma jednak przy tym znacznie bardziej indywidualny wyraz – rdzennie minimalistyczny i nasycony charakterystycznie „garażowym” brzmieniem, co stawia ją obok klasyki gatunku minimal wave z początku lat osiemdziesiątych (nasuwa się chociażby porównanie do utworów Vice Versa). Pierwszym planem tej muzyki są nader różnorodne brzmienia syntezatorów, z którymi współgra świetny kobiecy głos (nawet pseudonim wokalistki, Sheri Corleone, współpracującej z zespołem podczas nagrywania albumu, brzmi zachęcająco…). W utworze „Pertenecemos a la muerte” (jednym z najlepszych na płycie) pojawiają się też skrzypce – i chyba po raz pierwszy słyszę ten instrument w interesującym zestawieniu z ascetyczną elektroniką. Brawo!

Doskonała muzyka! Słuchać! Tańczyć! (…)!

Szymon Gołąb 

głos: DJ InVitro

Album w wersji fizycznej (płyta CD o limitowanym nakładzie 300 egzemplarzy) być może jest jeszcze do nabycia na stronie wytwórni Buh Records w serwisie Bandcamp; tamże płyta wciąż dostępna w wersji elektronicznej.

Varsovia wystąpi na żywo 5 września podczas imprezy „Matematica Moderna”, nad którą patronat objęła „macierzysta” rozgłośnia audycji Transmission / Transmisja – In Club Radio. Koncert odbędzie się w Limie. Może czas, aby zagrali w Warszawie?

Varsovia – Facebook

Varsovia – SoundCloud

Google Translate

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑