Tomasz Beksiński: In Memoriam (kompilacja; Polskie Radio; Polska; 2 lutego 2015)
Radiowe seanse Tomasza Beksińskiego są wartością wyłączną i nieporównywalną – także w skali światowej. To suwerenna twórczość nacechowana ludzką wrażliwością, dramatyzmem uczuć i trwałym pięknem. Audycja radiowa, tak jak ją pojmował Tomasz Beksiński, jest dziełem sztuki – bedąc formą podawczą dla sztuki innej, muzyki; formą, a więc tajemnicą konstrukcji artystycznej, dzięki której treść w niej zawarta staje się ważna i przemawia językiem piękna. Czy dziś, szesnaście lat od ostatniej audycji Tomasza te zasady są nadal ważne? Są jeszcze ważniejsze. Czy najnowsze nawiązanie do nastroju Tomaszowych audycji, mająca ukazać się wkrótce kompilacja „In Memoriam”, wskrzesza ów nastrój w sposób pełny i wyrazisty? Posłuchajmy i oceńmy.
Na krążku znalezlo się czternaście (szkoda, że nie symbolicznie – szesnaście) kompozycji szczególnie rozpoznawalnych z seansów Tomasza przypadających na okres jego późnej aktywności na antenie (połowa lat dziewięćdziesiątych) w wieczornym paśmie Programu Trzeciego Polskiego Radia – „Trójce Pod Księżycem”. W sieci została oficjalnie udostępniona już lista utworów, które znajdą się we wnętrzu „In Memoriam”, dzięki czemu możemy sprawdzić, czy zestawienie to spełnia zasady, jakimi kierował się w swej sztuce Tomasz Beksiński. Jakie to zasady?

Dwie podstawowe: „tajemniczość” i „kontrast – nawiązanie”. Pierwszą z nich opisał na długo przed Tomaszem jeden z magów literatury, Bruno Schulz. Parafrazując, mówi ona, iż „najważniejsze w powieści są niewidzialne ptaki, które przelatują pomiędzy wersami”. To, co nie zostało wypowiedziane jest więc najistotniejsze, buduje aurę i sens przekazu artystycznego. To „coś” zawiera się w formie i – w przekładzie z mowy literatury na język radia (zasadnym w przypadku seansów Tomasza) – jest konsekwencją kolejności, w jakiej utwory następują po sobie. Kolejność ta nie może być przypadkowa; wyznacza ją tekst danej kompozycji, oraz jej nastrój. Tomasz Beksiński często sięgał po tę zasadę, by wypowiedzieć to, o czym milczą słowa, a mówi – nieraz bardzo wyraźnie – muzyka. Tego rodzaju „ptaki przelatujące pomiędzy wersami” odnaleźć można na „In Memoriam” w kilku połączeniach: fragmentu utworu „Neon Marines” The Legendary Pink Dots (swoistego „hymnu” Tomaszowych audycji) z „Lucretia My Reflection” The Sisters Of Mercy; oraz „Halt Mich” Lacrimosy z „The Game” Deine Lakaien; czy wreszcie w tryptyku: Collage: „Living In The Moonlight” – Closterkeller: „Violette” – Abraxas: „Pokuszenie”. Tajemnicze pokrewieństwa pomiędzy tymi utworami są sednem piękna „In Memoriam”, muzyczną ucztą, dla której warto sięgnąć po tę płytę.

„Kontrast – nawiązanie” to rozwinięcie tajemnicy, jej konkretny przekład, a zarazem ten uchwytny jedynie ludzką wrażliwością moment, w którym muzyka staje się zarazem płaczem, spojrzeniem w głąb, bezbłędnym komentarzem, albo – po prostu – wymownym nastrojem. Tę, wyrosłą na gruncie brzmienia, twórczą regułę odnajdziemy z pełną wyrazistością w „muzycznych” grafikach Joanny Elżbiety Girej – pokrewnej Tomaszowi wyobraźnią malarki i propagatorki polskiej „gotyckiej” sceny muzycznej. Jest to „technika (…) łączenia delikatnych farb akwarelowych z wyrazistym czarnym tuszem; czyli zasada kontrastów i przeciwności” – jak określiła tę tajemniczą formułę, we wstępie do cyklu swoich prac pod tytułem „Ukryty Wymiar”, zmarła kilka dni temu artystka. Tomasz Beksiński nader często sięgał w audycjach po przejętą z malarstwa alchemię „kontrastu – nawiązania”; stosując ją w jej ekspresyjnych miarach, jako regułę coincidentia oppositorum, niejednokrotnie też z pominięciem „fade out” – ciszy rozdzielającej kompozycje. Oto zestawienie dwóch utworów, które pojawiło się w Tomaszowym seansie latem 1995 roku: Ewa Demarczyk: „Pocałunki”, oraz XIII. Století: „Květy zla”. Tak właśnie brzmią akwarela i czarny tusz…
Na „In Memoriam” odnaleźć można trzy momenty spełniające zasadę „kontrastu – nawiązania”; są to ponownie połączenia: „Lucretia My Reflection” The Sisters Of Mercy – „Halt Mich” Lacrimosy – „The Game” Deine Lakaien; oraz: „Living In The Moonlight” Collage – „Violette” Closterkeller – „Pokuszenie” Abraxas; a także pełen napięcia wygłos kompilacji: „Ammonia Avenue” The Alan Parsons Project – „Stationary Traveller” Camel.

Czego brak na tej płycie? Każdy z uważnych słuchaczy audycji Tomasza skomponowałby własne zestawienie o podobnym kształcie, lecz różnym repertuarze i odmiennych konfiguracjach. Muzyka jest pamięcią i łącznością z tym, co niewidzialne. Konkretny, brzmieniowy wyraz tej prawdy odnaleźć można współcześnie każdego dnia, częściej w sieci, naturalnym obecnie środowisku dla muzyki, niż w tradycyjnym radiowym eterze. Redakcje stron Tomasz Beksinski – Tribute (TBT), czy The Twilight Zone – Strefa Zmroku TBT, dbają z pieczołowitością o to, aby nastrój Tomaszowych audycji żył w swoich licznych kontynuacjach. Z punktu widzenia ogromnej pracy, jaką wnoszą przez codzienne budowanie muzycznego repertuaru „w nurcie Tomasza Beksińskiego”, kompilacja „In Memoriam” jawi się jedynie jako płochy dodatek i nikły głos. To jednak rzecz drugorzędna. Najbardziej brak mi na tej płycie… Głosu Tomasza. Jako nastrojowego sedna albumu i momentu, w którym jego forma stałaby się świadomym przekazem, jasno i wyraźnie mówiącym: „pamiętasz mnie? Pamiętasz cokolwiek?”… „File It Under Fun From The Past” Marianne Faithfull i tekst tego utworu, który przetłumaczył Tomasz Beksiński w swej pożegnalnej audycji, to brak zasadniczy i „niewybaczalny”. Mimo to album ten polecam każdemu.
Szymon Gołąb
„Tomasz Beksiński: In Memoriam” – w sklepie Polskiego Radia
Fotografie Tomasza Beksińskiego, oraz podobizn okładki i jej wnętrza pochodzą ze strony Zdzisław Beksiński na VKontakte.
brakło na składance na pewno tego utworu
PolubieniePolubienie
Polecam mój blog na którym jest wiele recenzji i artykułów Tomka Beksińskiego. Link: tesinblog.wordpress.com
PolubieniePolubione przez 1 osoba