SYNTETYCZNA KATEDRA / Peine Perdue: La Peur Belle

Peine Perdue: La Peur Belle EP; Francja / Niemcy; 11 lutego 2016)

Peine Perdue - La Peur Belle (EP; 2016)

„Black is back in style” – jak śpiewał niegdyś mag głosu i fortepianu, Moonface… Duet Coco Gallo & Stephane Argillet powrócił w olśniewającym stylu. Najnowsze wydawnictwo dwojga muzyków przynosi przedsmak tego, czego możemy spodziewać się już za kilka miesięcy, a więc kolejnego longpaly’a Peine Perdue. Na razie przed nami EP La Peur Belle.

Peine Perdue
Peine Perdue (źródło: Facebook)

Ten album to prawdziwa czarna perła minimalizmu i nastroju. Peine Perdue zapoczątkowali pewien styl, którego kontynuacja – zwłaszcza wśród artystów kanadyjskich – stała się wyznacznikiem bardziej refleksyjnej, czy wręcz poetyckiej odmiany gatunku minimal wave. Jego składnikami są: melorecytacja (koniecznie w wykonaniu hipnotycznego kobiecego głosu), oszczędne zrytmizowanie kompozycji (przywodzące na myśl debiutanckie nagrania Anne Clark), paradoksalne bogactwo brzmienia (osiągnięte dzięki umiejętnemu wydobyciu wielu płaszczyzn dźwięku generowanego przez – głównie analogowe – syntezatory) i… Jeszcze to coś, co sprawia, iż mamy poczucie obcowania z awangardą, przeżywania różnicy jakiej doznaje się oglądając czarno-białą klasykę francuskiego kina noir tuż po womitacyjnej przyjemności wpatrywania się w obrazki nowego polskiego „kina”. Pod tym względem muzyka Peine Perdue zawarta na najnowszej płycie nic się nie zmieniła – i bardzo dobrze.

Peine Perdue - La Peur Belle Art Box No. 3
Peine Perdue – La Peur Belle Art Box No. 3 (źródło: peineperdue.bandcamp.com)

La Peur Belle to nieco ponad dwadzieścia minut muzyki rozpisanej na pięć, a w ekskluzywnych wersjach wydawnictwa, sześć utworów. Ta ekskluza płyty zasługuje na szczególną uwagę. Adekwatnie do artystowskiego wyrazu muzyki Peine Perdue przygotowano bowiem aż dziesięć wersji fizycznego wydania (płyta CD) La Peur Belle. Każdy z utworów ma oczywiście swoją odrębną reprezentację graficzną, a wszystkie wersje „art boxów” to prawdziwe dzieła czarno-białego minimalizmu. W ten sposób duet zbiera środki na wydanie kolejnego longplay’a, Nuit Blanche (dodajmy, że skutecznie – kilka dni po premierze nakład większości wersji La Peur Belle jest już wyczerpany).

Peine Perdue - La Peur Belle Art Box No. 10
Peine Perdue – La Peur Belle Art Box No. 10 (źródło: peineperdue.bandcamp.com)

Faworyzuję wszystkie utwory, ze szczególnym upodbaniem powracając do czterech: „Aleister”, „Presqu’Île”, „Le Poète Nubile” i „Veine de Talc”. Mus dla miłośników pięknej francuszczyzny!

Szymon Gołąb

Kilka wersji fizycznych płyty jest jeszcze dostępnych na stronie zespołu w serwisie Bandcamp.

Peine Perdue – Facebook / SoundCloud / YouTube

SYNTETYCZNA LINGWISTYKA / Cripure: Nandret

Cripure: Nandret (LP; Francja; 17 listopada 2015)

Cripure - Nandret (lp; 2015)

Ostatnio, za sprawą grupy Supernova 1006, poznaliśmy wcale nie egzotyczne brzmienia zimnej fali pochodzącej z Chabarowska na granicy Rosji i Chin. Pora na podróż bliższą, a zarazem dziwniejszą i w pełni już – przynajmniej językowo – egzotyczną. Debiutancki longplay Cripure to płyta, którą powinni polubić lingwiści, zawiera bowiem cudowną w brzmieniu miksturę języków: francuskiego, bretońskiego i gallo. Jakiś niemożliwy do słuchania „blablaryzm” (to akurat nazwa znakomitego projektu z Ukrainy)? Nie. Nandret (czyli ‚nigdzie’ w języku gallo) potrafi sprawić prawdziwą przyjemność zwolennikom gatunków: minimal / cold wave i synth punk.

Cripure to nowy jednoosobowy projekt z Rennes (Bretania). Co wiemy o jego twórcy? Jest właściwie moim kolegą „po mikrofonie”; jego audycja Chaod-Ferdi emitowana jest – podobnie jak Transmission / Transmisja – na falach, między innymi, In Club Radio. Nie lubię wzajemnego poklepywania się po plecach i chorobliwego familiaryzmu (dlatego, na przykład, w dupie mam polskie rozgłośnie radiowe i pisemka muzyczne), ale posłuchajcie jednego z wydań Chaod-Ferdi… Umiejętności kształtowania nastroju i ręki na pulsie nowej muzyki syntezatorowej bynajmniej nie można odmówić autorowi tej audycji:

Podobnie jest z debiutem Cripure. Kluczem do tej płyty jest nastrojowość osiągnięta wybitnie minimalistycznymi środkami – wyrazisty męski wokal, charakterystycznie skwierczące syntezatory, oraz z rzadka jedynie wyeksponowany automatyczny rytm perkusji. Nic więcej. Metoda ta bliska jest popularnej we francuskiej odmianie minimal wave stylistyce, chociażby spod znaku Peine Perdue, zaś wpisana w nią monotonia nie nuży – wręcz przeciwnie, potrafi swoiście zahipnotyzować słuchacza. To na pewno zasługa wspomnianej mikstury języków, doskonale nadających się do wszelkich form melorecytacji, a to za sprawą ich podatności na skandowanie (co zaś jest stricte „zimno falowe” w wyrazie).

Dosyć tego traktatu. Świetna płyta, znakomitego nowego gracza na przebogatej scenie elektronicznej we Francji. Faworyzuję utwory: „Parmi les gris”, „Corbinet”, „Guerriers en solde”, wspaniale dekadencki i najlepszy na płycie „Amor Asco”, oraz „Faim”.

Szymon Gołąb

Album w wersji cyfrowej do nabycia na stronie Cripure w serwisie Bandcamp.

Cripure – Facebook

Cripure – SoundCloud

PERSEFONIA / Marie Davidson: Un Autre Voyage

Marie Davidson: Un Autre Voyage (LP; Holodeck Records; Kanada; 14 kwietnia 2015)

Marie Davidson - Un Autre Voyage (lp; 2015)

Ta płyta to czysta poezja. Każdy z zawartych w jej wnętrzu utworów, szczególnie zaś wspaniała koda albumu – przeszło ośmio minutowa kompozycja „Perséphone” – zasługuje niemal na odrębną recenzję. Pierwszy raz od długiego czasu mam w rękach podobne wydawnictwo – piękne, wzniosłe i bezkompromisowe w powoływanym nastroju.

Un Autre Voyage jest wewnętrzną podróżą skomponowaną z fragmentów przeżyć jej autorki, kanadyjskiej wokalistki i multiinstrumentalistki Marie Davidson. To trzeci album w dyskografii artystki, obok wydanego w zeszłym roku longplay’a Perte d’identité, oraz – również długogrającego – debiutu zatytułowanego po prostu Marie Davidson (2012). Styl, który konsekwentnie wyróżnia muzykę Kanadyjki opiera się na syntezie eterycznych melorecytacji i minimalistycznych elektronicznych brzmień, a więc połączeniu nieco zbliżonym do estetyki, jaką operuje niemiecki – lecz śpiewający po francusku – duet Peine Perdue. W przypadku kompozycji Marie Davidson ta estetyka jest jednak w każdym calu głębsza, ciemniejsza i bardziej „otchłanna”.

Marie Davidson
Marie Davidson

Otchłań – to słowo-klucz do interpretacji tej niezwykłej, także francuskojęzycznej, płyty; albumu pełnego powabnych i niemal przerażających w swoim uroku nawoływań z oddali. To może banalne skojarzenie, ale dokładnie w ten sposób mogła kusić swym głosem Persefona, aby zbłąkani na tym świecie wędrowcy opuścili go i udali się w objęcia Pani Podziemia, od których nie ma już odwrotu. Osobliwe i nieporównywalne są zaiste walory foniczne Un Autre Voyage, albumu wypełnionego zimno falowym głosem z wnętrza otchłani, nomen omen „persefonią”.

Płyta zawiera sześć spoistych nastrojowo utworów, w tym dwa o miarach zdecydowanie obszerniejszych: wspomniany poemat muzyczny „Perséphone”, oraz „Kidnap You In The Desert” trwają ponad osiem minut. Nie ma tu jednak, podobnie jak w przypadku pozostałych utworów, miejsca na nudę, czy wrażenie rozwlekłości. Proporcje tej płyty są doskonałe, instrumentarium zaś – pomimo, iż wywodzące się z dźwiękowego ascetyzmu minimal wave – stanowi zaskakująco wielowymiarowe tło dla otchłannych melorecytacji wokalistki. Efekt jest porażający. Jestem zahipnotyzowany czarnym wdziękiem Un Autre Voyage!

Marie Davidson
Marie Davidson

Koda albumu, utwór „Perséphone”, to nowy i odrębny rozdział nowoczesnej muzyki. W podstawowej warstwie formalnej jest on dialogiem, który Marie Davidson prowadzi ze swoim mężem (wspomagającym ją na płycie Un Autre Voyage wokalnie i instrumentalnie) Pierrem Guerineau – muzykiem znanym z interesującego duetu (również z Marie Davidson) Essaie pas. W warstwie metafizycznej zaś… Piękno i znaczenia tej kompozycji (stylizowanej na średniowieczny moralitet?) są nie do opisania. Na szczególną uwagę zasługuje także utwór „Ballade Aux USA”, jak zresztą każdy z fragmentów tej niesamowitej płyty.

Szymon Gołąb

Marie Davidson – Bandcamp

Marie Davidson – Facebook

AKSAMITNA MELANCHOLIA / Orchidée Noire: Insomnie faire

Orchidée Noire: Insomnie faire (EP; Francja; 9 marca 2015)

Orchidée Noire - Insomnie faire (ep; 2015)

Xavier Soquet, twórca paryskiego projektu Orchidée Noire, jest – przede wszystkim – muzykiem poszukującym. Jego eksploracje obejmują różnorodne odcienie brzmień cold / minimal wave, oraz post punk (ta stylistyka wyróżnia zwłaszcza jedyny longplay – kompilację Orchidée Noire, album Une histoire parmi tant d’autres). Intensywne poszukiwania prowadzą niekiedy do doskonałości – najnowsza płyta autorstwa Xaviera Soqueta, Insomnie faire jest niemal doskonała. „Niemal”, bowiem jej jedyną „wadą” jest niewielka objętość.

Xavier Soquet / Orchidée Noire
Xavier Soquet / Orchidée Noire

Insomnie faire to czteroutworowe wydawnictwo formatu EP, nastrój zaś osiągnięty w jego wnętrzu potrafi zarazem uzależnić, opętać, rozkochać w sobie i porzucić – czyniąc to wszystko z wdziękiem femme fatale. Wybaczcie mi tę egzaltację, ale w muzyce szukam chyba tego samego, czego niegdyś nieustannie brakowało w niej Tomaszowi Beksińskiemu – czyli, po prostu, uczucia zawartego w pięknie. Wyraża się ono za pomocą: harmonii brzmień, swoiście „aksamitnego tonu” instrumentów, oraz poetyckiej wartości tekstów. Tych elementów zdecydowanie próżno szukać chociażby w najnowszej muzyce polskiej, dlatego – jak Beksiński – w większości przypadków odrzucam ją z niesmakiem… Są one natomiast podstawowym żywiołem Insomnie faire. „Aksamitna melancholia” tej płyty urzeka.

Usłyszeć tu można świetnie brzmiący syntezatorowy minimalizm, wspaniały męski wokal (z dodatkiem żeńskiego wdzięku – w „dialogowym” utworze „De vous à toi” pojawia się eteryczny głos Coco Gallo, znanej z duetu Peine Perdue), a nawet fragmenty organowej fugi, jaka otwiera i zamyka ten niezwykły album. Warto też wspomnieć, że Insomnie faire to płyta bardzo dobrze brzmiąca, doskonale nagrana – przestrzenne niuanse dźwięku są zaś nader ważne, gdy obcuje się z muzyką przywołującą wymiar duszy.

Kompozycje „De vous à toi” i wygłosowa „Déesse lacrymale” to najpiękniejsze momenty tej płyty.

Szymon Gołąb

Orchidée Noire – Facebook

Orchidée Noire – VKontakte

Xavier Soquet / Orchidée Noire – You Tube

 

KULTURA CHŁODU / Peine Perdue: Disparitions

Peine Perdue: Disparitions (LP; Medical Records; Francja / Niemcy; 20 marca 2015)

Peine Perdue - Disparitions (lp; 2015)

Dzięki tej płycie współczesna scena minimal wave objawiła się jako zjawisko niemal filozoficzne. Drugi longplay duetu Peine Perdue to wydawnictwo pełne skupienia, namysłu i twórczych eksperymentów. Disparitions jest również konsekwentną „hermeneutyką nastroju” – drążeniem w szczegółach minimalistycznych brzmień, które ma powołać i wypowiedzieć nastrój, jako jedyną i odwieczną powinność muzyki. Wszystko to sprawia, iż mamy do czynienia z albumem niezwykle wysublimowanym i sprawiającym osobliwą przyjemność obcowania ze sztuką ważną, oraz przesyconą pierwiastkiem kultury.

Disparitions to – podobnie, jak w przypadku wydanego w zeszłym roku debiutu Peine Perdue – dziesięć kompozycji utrzymanych w charakterystycznym dla duetu Stephane i Coco stylu, którego sednem – w warstwie wokalnej – jest nastrojowa i głęboka w wyrazie żeńska melorecytacja z francuskim tekstem, oraz – w obszarze instrumentalnym – syntezatorowy minimalizm budujący aurę swoiście (i nieustannie) „powstrzymywanej taneczności”; owo powstrzymywanie służy zaś temu, aby ta interesująca muzyka nie przekroczyła granicy banału, poza którą jej istnienie byłoby pozbawione sensu. Bez obaw więc – płycizny na tej płycie nie uświadczymy.

Stephane Argillet i Coco Gallo (Peine Perdue)
Stephane Argillet i Coco Gallo (Peine Perdue)

Są tu natomiast liczne reminiscencje zaczerpnięte z dzieł, które stworzyły nowoczesną „kulturę chłodu”. Linia tych nawiązań prowadzi na Disparitions od wdzięku ról Delphine Seyrig, przez uczuciową otchłań poezji Anny Achmatowej, po czarno-biały koloryt emocji w filmach Rainera Fassbindera, twórcy – przypomnijmy – znakomitego obrazu “Miłość jest zimniejsza niż śmierć” (1969).

Ta płyta jest zaś chyba zimniejsza od obu z nich, a zarazem – “piękna jak samobójstwo” (Lautréamont). Wabliwy urok niewieściego głosu (potencjał erotyczny w muzyce Peine Perdue naprawdę urzeka), okraszonego “łączliwą” elektroniczną scenerią (niczym w “Gumach”, czarnym kryminale Robbe-Grilleta) wprowadza słuchacza w swoisty seans, który długo pozostaje w pamięci i wyobraźni – a więc niczym w dawnym dobrym kinie. Właśnie – film! Disparitions to album wybitnie filmowy, lecz bynajmniej nie w znaczeniu hollywoodzkiego soundtracku. Pewne fragmenty tej płyty mają w sobie muzykę kadrów “Alphaville” (1965) Godarda. Jest to czysta i ujmująca korespondencja sztuk – muzyka przemawia tu niczym obraz. Jestem zachwycony!

Zbyt trudne to wszystko? Ależ kto powiedział, że ma być łatwo? Warto sięgnąć w porze relaksu po ten niezwykły album, chociażby po to, aby zasmakować w owym niezbędnym składniku kulturalnego życia – esprit de finesse. Chwile z tą muzyką zaprocentują i odróżnią nas od poziomu polskich speców od kultury, nie umiejących – w większości – odróżnić psa od kota.

Szymon Gołąb

Peine Perdue – Facebook

Start a Blog at WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: