This Cold Night: That Which I Cannot Control (EP; Stany Zjednoczone; 10 września 2014)
„To, co wisi – spaść musi. To zaś, co unosi się na powierzchni – wkrótce zatonie”. Nie pamiętam już, z którego opowiadania Edgara Allana Poego pochodzą te słowa, i w którym ze swoich radiowych seansów zacytował je Tomasz Beksiński… Dość wspomnieć, że doskonale oddają one aurę nowej płyty This Cold Night; albumu, który – chyba najlepiej ze wszystkich, jakie ostatnio słyszałem – zamyka lato i otwiera jesień, porę zimnych nocy i szarych dni.
That Which I Cannot Control jest przede wszystkim zbiorem niezwykłych emocji, ukrytych za przesłoną stylistyki cold wave. Na album składa się sześć utworów – i nie ma wśród nich ani jednego, który nie zawierałby w sobie wspomnianego emocjonalnego tonu, natchnienia i zniechęcenia zarazem. Minęło kilka miesięcy od ukazania się debiutu This Cold Night, projektu powołanego przez teksańskiego muzyka Chase’a Morledge’a – przez ten czas jego muzyka (przechodząc drogę jeszcze trzech płyt) zdecydowanie dojrzała, stała się głębsza w wyrazie i wysublimowana w chłodzie. Zimno – oto klucz do tego albumu. Wrażenia nieporównywalnie chłodnych brzmień, oszczędność, rytmiczność, minimalizm stanowią żywioł najnowszego wydawnictwa This Cold Night. Interpretacja estetyki cold wave jest na tej płycie bliska dokonaniom grup tworzących w najlepszym dla gatunku okresie, w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Słychać tu również nawiązania do czołowych przedstawicieli jego nowej odsłony – przede wszystkim do muzyki duetu Lebanon Hanover.

Album posiada zdecydowane i mocne otwarcie – utwór „First Class Citizen” od pierwszych tonów wprowadza nas w atmosferę całego wydawnictwa. Kolejne kompozycje utrzymują i wzmacniają poziom płyty, której najlepszymi momentami (obok wspomnianego otwarcia) są: „Gay Goth Dance Machine”, „She Must Be Destroyed” i cudownie mroczna koda – „End of Me”. W sferze brzmień mamy tu do czynienia z sednem zimnej fali: beznamiętny wokal, automatyczny rytm perkusji (z licznymi jednak partiami ciekawych perkusyjnych eksperymentów), wyeksponowana gitara basowa – czyli wszystko, czego potrzeba muzyce chłodu, by stała się hipnotyczna.
Doskonała płyta, świetnie zapowiadającego się muzyka!
Szymon Gołąb
Skomentuj