PO KONCERCIE / Martyrmachine na Zawiejach

Martyrmachine – koncert na scenie „Zawieje” w Requiem Records (Warszawa, 23 lutego 2024)

Rewolucje w muzyce są zadziwiające! Minęło sporo, naprawdę sporo czasu od momentu, kiedy po raz pierwszy mogliście usłyszeć na Wave Press łódzki projekt Martyr (tak wówczas się nazywał) – było to w 2020 roku, a przestrzenią gdzie ta niezwykła (i coraz bardziej dziś niezwyklejąca) muzyka wybrzmiała była pierwsza część mixtape’u Nomadic Landscapes, dedykowanego polskiej muzyce z przedrostkiem „cold”, powstającej zarówno w Polsce, jak i w najodleglejszych zakątkach świata, dokąd wyemigrowali rodzimi muzycy – zwykle za chlebem i zrozumieniem dla swojej sztuki. Polska muzyka nomadyczna nie zestarzała się w ogóle, wciąż może wyznaczać horyzont zdarzeń – nawet dla bardziej wyrobionego ucha zagranicznego słuchacza. Posłuchajcie.

Martyr zrewolucjonizował swoje brzmienie, przyjmując nazwę Martyrmachine, pod którą rozpoczął tworzenie muzyki twórczo nawiązującej do stylistyki Old School EBM. W nurcie tym znaleźć można chociażby takie czarne perły jak – idąc tropem polskiej muzyki nomadycznej – szwedzki Defecto Nagrobek. Zróbcie sobie teraz seans z ich muzyką, który może przygotować was (prawem kontrastu i pogłębienia) na spotkanie z Martyrmachine.

Miejsce. Dwie dostępne na Bandcampie płyty Martyrmachine, czyli Fabryka Żalu (EP, 2023) i Concrete (LP, 2022), ukazały się nakładem Requiem Records, a więc twórcy koncertowych wydarzeń z cyklu „Zawieje” (a ostatnio, w formule poszerzonej o muzykę klasycyzującą, także „Zamiecie”), który – warto dodać – w rodzimej rzeczywistości koncertowo-festiwalowej nie ma raczej odpowiedników (ten odpowiednik Wave Press znajduje natomiast za oceanem, w starannie przygotowanym repertuarowo i nastrojowo cyklu Live from KEXP Gathering Space). W takiej właśnie przestrzeni, utrzymującej właściwe napięcie pomiędzy ekskluzą i otwarciem, w niewielkim i perfekcyjnie przygotowanym warszawskim studiu Requiem Records wystąpił w piątek, 23 lutego, łódzki duet Martyrmachine. Była to, jeśli dobrze pamiętam, już trzydziesta edycja „Zawieji”.

Muzyka. Duet Martyrmachine wystąpił z repertuarem specjalnie przygotowanym na to wydarzenie, niedostępnym wcześniej w żadnym serwisie streamingowym czy też na nośniku fizycznym. Koncert Łodzian był właściwie „koncept-koncertem”, poszczególne kompozycje spojone były bowiem odtwarzaną warstwą słowną, a więc specjalnie zmodyfikowanymi brzmieniowo wypowiedziami odnoszącymi się między innymi do przemysłowo-robotniczej rzeczywistości w dawnym panegirycznym ujęciu. W połączeniu z melorecytowanymi fragmentami poezji na temat dawnej Łodzi stworzyło to nastrój muzyczno-słownego seansu, wykraczającego poza zwyczajowe ramy koncertu. W takiej właśnie scenerii i oprawie treściowej, otwarte zostało miejsce dla muzyki. Niżej jeden z początkowych fragmentów występu Martyrmachine. Zwraca uwagę niecodzienne instrumentarium (metalowa beczka), umocowane jednak w tradycji gatunku (nawiązanie z którą to tradycją stanowił również – i między innymi – „Muł pancerny” Klausa Mitffocha w znakomitej, surowej interpretacji duetu z Łodzi).

W miarę przebiegu koncertu oddziaływanie muzyki stawało się coraz bardziej sugestywne, wprowadzając słuchaczy w swoisty – i właściwy ascetyzmowi dawnej szkoły EBM – trans. Doznanie to miało charakter unikatowy – od występu Mueran Humanos sprzed lat, nie przeżywałem go równie intensywnie.

Ludzie. Publiczność zawsze jest częścią koncertu, przedłużeniem płynących ze sceny nastrojów, emocji i sposobu traktowania sztuki muzycznej (a scena „Zawieji” sprawia dla bliskiego doznawania muzyki doskonałe warunki). W rozmowach po koncercie dały się słyszeć opinie o szczerości przekazu płynącego ze sceny – z którymi w pełni się zgadzam: nie było tu miejsca na zbędną kombinatorykę, bufonadę, mizdrzenie się na temat kto „lepiej i bardziej”. Tylko rytm, puls i przekaz – który mógłby stanowić pole do naprawdę głębokich interpretacji dla recenzentów dysponujących aparaturą z dziedziny semantyki, teorii znaczeń (nowa muzyka Martyrmachine ma bowiem zdolność ujmowania rzeczywistości w ramy sztuki, komentowania jej i wyzwalania refleksji wśród odbiorców – i czyni to bez natarczywości mainstreamu). Jestem tym zachwycony – jak całym tym wspaniałym zgiełkiem muzycznego minimalizmu; jego chłodem (a zarazem żarem), dystansem (i bliskością formuły wrażliwości), które objawiły się w ten piątkowy wieczór na scenie „Zawieji”.

Dokument. W cyfrowej rzeczywistości przeszłe zdarzenia szybko zacierają się, przykrywane przez ciągłe aktualizacje i nowości. Dlatego organizator zadbał o wyjątkowy dokument koncertu – jego starannie wydaną (i świetnie zrealizowaną) rejestrację na płycie CD, dostępną dosłownie kilka minut po zakończeniu występu. To rzeczywiście robi wrażenie!

Requiem Records – oficjalna strona / Facebook / YouTube

Zawieje i Zamiecie – scena koncertowa w Requiem Records – grupa / Facebook

Zdjęcie w nagłówku: Łukasz Pawlak / źródło: facebook.com/requiemstudio

2 myśli w temacie “PO KONCERCIE / Martyrmachine na Zawiejach

Add yours

  1. Świetny artykuł. Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Po prostu świetny artykuł. Koniecznie będę polecał to miejsce i często wpadał, żeby zobaczyć nowe posty.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com

Up ↑