Tears of Eve: single (Rosja; 2015)
Z rozbawieniem, ale i ze zgrozą, obserwuję jak od pewnego czasu specjaliści od komercjalizacji muzyki starają się wypełnić swoimi jednodniowymi produktami nienasycone upodobania młodzieży. Całe rzesze usilnie promowanych „gwiazd” zapełniają dziś ramówki muzycznych stacji telewizyjnych (przede wszystkim – bo tę „sponsorowaną” muzykę ma być przede wszystkim widać) jak i radiowych. Dwojący się i trojący marketingowcy spamują także niemiłosiernie w sieci. Upodobania zaś młodych ludzi pozostają nieprzewidywalne, bardzo rzadko pokrywając się z korporacyjnym natężeniem żądzy pieniądza. Lubię patrzeć na tę wesołą groteskę ze wzrastającym poczuciem, że jednak „kasa to nie wszystko”.

Zbliża się Noc Walpurgii, czas więc oddać się z lubością w ramiona grzesznicy Ewy, której wzniosłe i tragiczne namiętności w pełni ilustruje muzyka opisywana najczęściej szeregiem dziwnych znaków (przoduje zdecydowanie „▲”), a więc witch house. Dziesiątki, a nawet setki tysięcy fanów (w większości młodych wiekiem) tego gatunku w internecie w połączeniu z kompletnym brakiem jego obecności w „muzycznych” mediach – oto najlepszy dowód ignorancji zapatrzonych w swoją skuteczność marketingowych szwindli.
Witch house to świat smutny i zarazem pełen powabu. Śmierć, oraz miłość są tu jedynymi realnościami i podobnie jak w przypadku otaczającej nas dziś rzeczywistości – przyszłość nie istnieje. Dla formacji Tears of Eve (wyjątek w regule dziwnego nazewnictwa?) mógłbym zrezygnować z polszczyzny i zapowiedzieć na radiowej antenie jej nagrania tak: OK, this is Tears of Eve from Alastor, City of Eternal Sorrow. Enjoy! Po zapowiedzi zaś zaprezentować ten utwór, „Sacrifice”:
https://soundcloud.com/tears_of_eve/sacrifice
Niewiele wiadomo o zespole Tears of Eve. Pochodzi on z Rosji – gatunek witch house przyjął się tam nadspodziewanie dobrze, niemal lepiej niż na Zachodzie. Warto zaznaczyć, iż rosyjska odmiana tej estetyki wyróżnia się typowo słowiańskim natchnieniem, czy wręcz sentymentalizmem, co w połączeniu z potęgą brzmienia stwarza wysoce energetyczną miksturę melancholii i nowoczesnej transowej ekspresji. Tears of Eve to formacja debiutancka, lecz – co również typowe dla gatunku – niezwykle płodna: przez niespełna rok istnienia nagrała już prawie trzydzieści kompozycji, a to zapewne tylko fragment dokonań zespołu, dostępny w serwisie SoundCloud… Oto kolejny utwór, mój ulubiony, „Alesta”:
https://soundcloud.com/tears_of_eve/alesta
Brzmienia Tears of Eve są nader różnorodne. Obok charakterystycznych dla nurtu witch house „połamanych” beatów, częstych zmian tempa, „ścian dźwięku”, oraz szumów – wprowadzają one elementy klasycznej w wyrazie instrumentacji akustycznej – często pojawia się tu chociażby fortepian, oraz dźwięki o symfonicznej stylizacji. Pod względem wokalnym nieco brak zespołowi poetyckiego „witu”, elementu wyróżniającego – którym w przypadku także rosyjskiego duetu witch house, Радость Моя – są śpiewy cerkiewne. Kolejne odsłony Tears of Eve – urzekający „Return to me”, oraz „Memorandum of emptiness”:
https://soundcloud.com/tears_of_eve/return-to-me
https://soundcloud.com/tears_of_eve/memorandum-of-emptiness
To już wszystko. Brak mi kluczy do interpretacji tych przedziwnych brzmień. Zresztą po co one? Wystarczy muzyka. Czysta intuicja i głębokie przeżywanie.
Szymon Gołąb
Skomentuj