M!R!M: Heaven (LP; Fabrika Records; Wielka Brytania; grudzień 2013)
Luis Vasquez tworzący pod nazwą The Soft Moon dzięki znakomitym, tajemniczym i pełnym swoistej „estetyki obawy” kompozycjom, powołał wyrazisty, mroczny, rozpoznawalny styl, który bez wątpienia stał się inspiracją dla wielu młodych artystów.
Jednym z nich jest Iacopo Bertelli, dwudziestotrzyletni muzyk mieszkający w Londynie – występujący pod „krzykliwą” nazwą M!R!M. Uważam, że aktualnie to właśnie on najtrafniej oddaje duszny, mroczny klimat bliski dokonaniom The Soft Moon. „Brudne” gitary, przeszywająco-tętniący bas, szeptany, pełen niepokoju głos – wszystko się zgadza. Ponadto: Iacopo jest typem samotnika, materiał na debiutancką płytę powstał w jego sypialni i wszystko tworzy sam – jakbym czytała o Vasquezie… „Heaven” to album do słuchania w mroku nocy – kiedy wszystko inne wokół staje w miejscu, wtedy jego zawartość odbiera się i docenia najlepiej.
Płyta od początku do końca „trzyma poziom”, jednak bez wątpienia jej najmocniejszymi momentami są utwory Never Trust oraz Liebe Machen, które pokazują, że mamy do czynienia z artystą serwującym nam twórczość rzeczywiście wartościową i ponadprzeciętną. Na „Heaven” usłyszymy także atakującą iście klaustrofobicznymi brzmieniami kompozycję Sodoma, momentami dosłownie zgrzytliwe i wystawiające nasze uszy na próbę Acid Dreams, oraz brzmiący niczym When It’s Over The Soft Moon utwór Embraced Forever.
Warto poświęcić pół godziny na drogę do „Nieba” poprzez niezwykłe muzyczne „piekło” M!R!M. Good dark it’s not so bad…
Karolina Lampe / Sister Karo Wildflower
Skomentuj