Oppenheimer Mk II: The Presence of the Abnormal (LP; Klanggalerie; Wielka Brytania; 2013)
Andy Oppenhaimer / wokal, teksty; Mahk Rumbae / instrumenty elektroniczne; Corina Cinkl / wokal (utwory Adrenaline Rush, My Girl Friday)
„The Presence of the Abnormal” – wydany w zeszłym roku, debiutancki album brytyjskiego duetu – to najbardziej udany powrót do brzmień z lat osiemdziesiątych, jaki ostatnio słyszałem. „Powrót”, to jednak zbyt mało pojemne określenie dla tej wspaniałej muzyki, która w żaden sposób nie jest wtórna, czy groteskowa w odniesieniach do stylu sprzed trzydziestu lat…
Tak – New Romantic. To bezpośredni kontekst dla tej płyty. Chwytliwa melodyjność i swoista natchniona melancholia tekstów podążają w stronę estetyki wyznaczonej niegdyś nagraniami White Door, New Order, Visage, czy – w nieco bardziej ascetycznej i wyważonej postaci – Oppenheimer Analysis (nomen omen projektu powołanego niegdyś przez Andy’ego Oppenheimera). Dwanaście kompozycji na płycie to istota współczesnej odmiany gatunku; to równowaga nastroju dotykającego niemal wszystkich odcieni muzycznego romantyzmu – od pełnej natchnienia taneczności (utwór I Wish I Never Said I Love You), przez niemal ironiczny dystans do obranej estetyki (fraza „yeah, yeah, yeah!” w My Girl Friday), po najwyższy poziom odczuwania (w cudownej wprost i nieporównywalnej w nastrojowości balladzie On Brighton Pier).
Powrót nowego romantyzmu muzyki elektronicznej jest faktem. Oppenheimer Mk II stanowi zaś awangardę nurtu – stojąc obok dokonań Roladex, KuBo, czy Empathy Test. Post Romantic – bo tak (czyniąc ukłon w stronę duetu Alles) można określić powstający gatunek – to muzyka tęsknoty i głębi uczuć; muzyka sprawdzająca się w różnych warunkach prezentacji i przystępna dla różnorodnych odbiorców. Grupa Oppenheimer Mk II znana jest już polskiej publiczności z występów podczas zeszłorocznej edycji Wrocław Industrial Festival; zaś w niedługim czasie stanie się rozpoznawalna także dla bywalców klubów muzycznych. Jakość, porywająca energia i wzrastająca niemal z dnia na dzień popularność brzmień postromantycznych – jest obecnie fenomenem, którego nie powinien ignorować nikt, kto „muzykę rozrywkową” traktuje w sposób poważny i respektujący jej rozwojowość.
Czas „tłustego beatu” / „umc, umc” się skończył.
Szymon Gołąb
Skomentuj