HNN: Lile nue (LP; La Forme Lente Records; Francja; 28 kwietnia 2014)
Gregg Anthe / kompozycje, wokal, produkcja
Emmanuelle Desmonts – Roudge / teksty
Adele Beckany / towarzyszące instrumentarium elektroniczne
Lile nue to wspaniała i prawdziwie lirycznie przejmująca płyta. Francuska formacja przyzwyczaiła już zresztą słuchaczy do zdecydowanie własnego, odrębnego tonu w estetyce minimal wave. Nowy długogrający album HNN jest zaś kolejnym potwierdzeniem, że muzyka ta rezerwuje dla siebie miejsce wyjątkowe.
HNN to skrót od anagramu Hsilgne Nekorb Ni (In Broken English) – i rzeczywiście, muzycy konsekwentnie unikają śpiewania po angielsku, kontynuując niejako znakomitą tradycję francuskiej chłodnej fali, której najpiękniejsze utwory powstały właśnie w języku narodowym. Nadaje to smaku i stylu również najnowszej płycie; artykulacja francuska wybitnie bowiem współgra z syntetycznymi brzmieniami. Jeśli dodać do tego (pyszny po prostu!) wokal Anniki Grill… Tak, ta muzyka sprawia ogromną, niemal zmysłową przyjemność.
Brzmienia Lile nue mają zdecydowanie żeńską naturę, jednak jest to kobiecość inna od tej, do której przyzwyczaiła nas współczesność. Jej określeniami są: eteryczny wdzięk, zwiewna tajemniczość, polot i styl. Nie znajdziemy tu nieudolnie naśladowanych „kanonów mody”, siermiężności i wulgarnego ekshibicjonizmu. Najnowsza płyta HNN to raczej półprzejrzysty woal, za którym skrywa się powab tyleż subtelny, co potężny.
Tytuł albumu został zapożyczony z klasycznego dzieła japońskiej kinematografii – „Nagiej Wyspy” Kaneto Shindo, czarno białego obrazu z 1960 roku. Zawarte w tym filmie poetyckie ujęcie gry kontrastów pomiędzy dwoma przeciwstawnymi kolorytami (tak na polu wizualnym, jak i psychologicznym), oraz – co charakterystyczne dla sztuki japońskiej – łagodne niwelowanie tychże kontrastów, ów zachwycający dialog półcieni – wszystko to jest gdzieś na tej płycie, przełożone na język muzyki, dla której nie ma dziś porównania. Powiedzmy wprost: HNN to zdecydowani mistrzowie „balladowego tonu” we współczesnej odmianie minimal / synth wave.
Osiem kompozycji zamieszczonych na Lile nue to także odpowiednia miara, by pozostawić zarazem niedosyt i wrażenie spełnienia; miara wyznaczająca moją nieprzerwaną miłość do tej muzyki, trwającą od czasu, gdy w 2011 roku ukazał się debiutancki longplay HNN – Piece Radiophonique.
Dawno już chyba równie gorliwie nie zapraszałem do wnętrza któregokolwiek z wydanych niedawno albumów.
Szymon Gołąb
Skomentuj