Transfigure: Transfigure (EP; Wool-E Tapes; Wielka Brytania; 1 maja 2014)
Grace Blamire, Lewis Norvid / teksty, instrumenty elektroniczne, wokale
Pod okładką przywodzącą na myśl klasyczny album formacji Bauhaus skrywa się jeden z najlepszych debiutów cold / minimal wave ostatniego czasu – pierwsza epka brytyjskiego duetu Transfigure.
Pięć kompozycji zawartych na tej płycie zdecydowanie nie pozostawia słuchaczy obojętnymi. Właściwy „filozofii” duetu męsko – żeński dialog wokalny, rozbudowane (a jednak o zdecydowanie minimalistycznym wydźwięku) utwory, brzmienia nieco – lecz świadomie – zabarwione płaskością, chłodny puls, daleki od ludycznej dominacji niskich tonów… Wszystkie te składniki budują całość fascynującą; muzykę, która zdecydowanie skłania do powrotów w obszary swojego chłodnego geometrycznego piękna.

Właśnie – piękno! Debiut Transfigure to przede wszystkim piękno i subtelna harmonia, tak wokalna, jak instrumentalna. Nie ma tu miejsca na groteskową diagnozę rzeczywistości, krzykliwy syntetyczny bunt, estetykę wyraźnych kontrastów. Duet Transfigure wyzwala inny muzyczny żywioł – jest nim introwersja, chłodny opis uczuć, perfekcja w przenoszeniu wewnętrznego bólu na dźwięk. Może właśnie taki jest sens tytułowego przekształcenia („transfigure”) tej płyty?
Muzyka ta ma swoich antenatów, dla niewyrobionego nawet ucha kojarzy się wprost z dokonaniami amerykańskiego duetu Xeno & Oaklander. Czy to źle? Czy mamy tu do czynienia z figurą „kopiuj wklej”? Zdecydowanie nie! Transfigure – mimo, iż swą twórczość sytuuje w obszarze podobnego namysłu i skupienia nad każdym niemal dźwiękiem (tak, takie właśnie wrażenie sprawia ta płyta), tworzy jednak progresywny świat wyobraźni suwerennej i nieporównywalnej. Wspólne pozostają jedynie struktury odczuwania w tych czasach smutku i pogardy.
Otacza nas bowiem smutek, któż temu zaprzeczy?
Szymon Gołąb
Skomentuj