Koban: Vide (EP; Weyrd Son Records; Kanada; lipiec 2014)
Niedawne koncerty duetu Koban w Polsce są dobrą okazją, aby bliżej przyjrzeć się jej najnowszemu albumowi – epce Vide.
To czwarte wydawnictwo Koban i zarazem kontynuacja jednorodnego stylu Kanadyjczyków. Jest on kwintesencją chłodu i post punkowej hałaśliwości; estetykę cold wave w interperatacji Koban tworzą: wyraziste brzmienie gitar, automatyczny puls i wokalny dwugłos. Możliwym zaś odniesieniem dla tej muzyki są dokonania The KVB (wspomnieć można jeszcze nową niemiecką formację The Amount Of Light We Give Off). Co więcej? Ogromna i nie często spotykana energia jaką ma ta muzyka!

Vide to sześć kompozycji w dwóch językach – angielskim i francuskim, rozpisanych na dwa głosy – chłodny, męski (Samuel Buss) i posiadający pewną „nutę opętania”, żeński (Brittany West). Całość albumu, jak niemal każdy z utworów, rozpoczyna notoryczny rytm perkusji, aby z czasem rozwinąć się w porywającą gitarowo – syntezatorową całość. To muzyka, o której można mówić wyłącznie krótkimi zdaniami, konkretna i wyrazista. Nagłosowy utwór „401a”, czwarty w kolejności „Cool Wind”, oraz zamykająca płytę kompozycja „Standing on the Edge” są moimi zdecydowanymi faworytami. Charakterystyczne dla Koban jest również to, że pomimo mocy proponowanych przez tę formację brzmień, są one swoiście wysublimowane, wielopłaszczyznowe, a zarazem urzekająco proste w wyrazie. Dźwiękowe tła tej płyty przypominają też aurę Unknown Pleasures Joy Division. Głośna transowość? Zdecydowanie!
Koban tworzy muzykę z ogromnym potencjałem koncertowym. Płytę Vide najlepiej przeżywa się pod sceną, będąc we władaniu potężnych emocji wyzwalanych przez te brzmienia.
Szymon Gołąb
Skomentuj