Bruno ŚwiatłoCień: Czerń i Cień II (LP; Zoharum – new experimental art; Polska; 21 października 2014)

Dziś przypada premiera drugiej część dyptyku Czerń i Cień formacji Bruno ŚwiatłoCień. Czekałem na to wydawnictwo i nie zawiodłem się – mimo stawiania mu nader wysokich wymagań, podsycanych zapowiedziami zespołu. Względem debiutanckiej płyty, nadmorscy zimno falowcy zdecydowanie podnieśli poprzeczkę – tak jakości brzmienia, jak i nastroju. Czerń i Cień II zdaje się być najważniejszym spośród wydanych ostatnio albumumów rodzimej odmiany cold wave. Dlaczego?
Dziewięć kompozycji na tej płycie to nieco ponad godzina muzyki i nieporównywalna (a także niebezpieczna niczym prawdziwa miłość) podróż do wnętrza współczesnej duszy – rdzennie polskiej duszy, dodajmy. Nie ma tu miejsca na kopiowanie jakichkolwiek wzorców popularnej na świecie (i coraz bardziej modnej) muzyki chłodu; pierwszy kontakt z tą płytą to wrażenie, że muzycy – tworząc swoją wizję – niejako redefiniują gatunek i rozpoczynają jego nowy rozdział: pełen namysłu i znaczeń, buntowniczy i zrezygnowany, a także nieporównywalnie wymowny.
„To nie jest dobry czas na podróżowanie, sam martwy środek zimy” – ta fraza zainspirowała Thomasa Stearnsa Eliota do napisania „Wędrówki trzechkrólowej”, jest ona też słyszalna we wnętrzu albumu Czerń i Cień II. Zawarta tu muzyka ma w sobie bowiem coś z poezji Eliota, coś z trudnego piękna „Ziemi jałowej” i „Dziewczyny, która płakała”. To „coś” jest symboliczną diagnozą rzeczywistości, potęgą przekazu istniejącą poza wszelkimi modami. To właśnie ona jest największą wartością nowej płyty zespołu Bruno ŚwiatłoCień.
Brak sensu i pospieszne jego tworzenie. Szyderstwo i cynizm. Kłamstwo mające wystarczyć za jedyną nadzieję. Kłamiemy żeby przeżyć. Ty i ja. Szarość i czerń. Korona cierniowa. Cień. Oto nazbyt częsty, lecz dla wielu istotny, obraz rodzimej rzeczywistości. Co tu ukrywać? Zimna fala znad morza nie ukrywa; ukazuje brutalnie, ale na swój sposób subtelnie, to co dzieje się w ludzkiej duszy („dusza” – to słowo klucz dla tej płyty) tu i teraz. Czyni to przez tekst (ogromną wartością albumu są słowa autorstwa Bronisława Ehrlicha), jak i muzykę, przerażająco i oczyszczająco zimną. Klasyczną rytmiczność cold wave uzupełniają tu liczne dźwięki towarzyszące (doskonałe są na tej płycie partie gitarowe!), czasem pojawia się niemal trip hopowy beat (utwór „Wyrodne matki”), całość sprawia zaś wrażenie wydawnictwa nader oszczędnego w „środki wyrazu”, czy wręcz ascetycznego. Tak ma brzmieć dziś zimna fala – i tak też brzmi ten album.
Najlepsze utwory na płycie? W całości jest doskonała (za żałobny ton faworyzuję utwór „Psychoblues”; za chłód brzmienia i sens tekstu – „Pieśń refleksyjną”).
Dosyć już słów. Czas na podróż do wnętrza polskiej zimy. Czerń i cień was poprowadzą.
Szymon Gołąb
Album wkrótce do nabycia w wersji CD na stronie Zoharum – new experimental art.
Poniżej, premierowo, utwór siódmy na płycie – „Wierny sługa”.
ZAJEBISTY KAWAŁEK 🙂 !!!!!!
PolubieniePolubienie