Snow Ghosts: A Wrecking (LP; Houndstooth; Wielka Brytania; 16 lutego 2015)
Urok tej płyty usidla. A Wrecking to piękny i bardzo ważny album – nie tylko ze względów wyłącznie muzycznych. Przenosi on słuchacza w obszar geograficznego konkretu, w przedziwną pustkę jednego ze „stosów” europejskiej kultury melancholii – na Wybrzeże Jurajskie. Pejzaż owej „zatoki ludzi umarłych”, jak określił niegdyś miejsce powstania A Wrecking – Chesil Beach – angielski poeta Thomas Harding, zapisał się w tej muzyce w nieporównywalny i nader sugestywny sposób. Snow Ghosts ponownie oczarowują.
Brytyjskie trio ma już w swej dyskografii podobny, lecz zarazem całkowicie odmienny, album. To debiutancki longplay tej formacji A Small Murmuration z 2013 roku, zawierający chyba jedną z najbardziej przejmujących kompozycji w dziejach nowej muzyki – przerażajaco piękną mini-suitę „Covenant”. A Wrecking jest niejako kontynuacją tego nastroju, jednak znacznie dojrzalszą i bardziej wartościową.

Album tworzy dwanaście utworów zagranych w bardzo zróżnicowanej, właściwej chyba tylko muzyce Snow Ghosts, konwencji. Punktem wyjścia są dla niej brzmienia wyspiarskiego folku o zdecydowanie ciemnych odcieniach (utwory: „Take A Life”, „Lament”, mogący być tańcem umarłych „The Fleet”, oraz „Drought”), miejscem dojścia zaś… Nieskończoność. Ta samotna wędrówka melancholijnym wybrzeżem prowadzi przez zadziwiająco różnorodne eksperymenty muzyczne, których zasadniczym rdzeniem jest budowanie harmonii w celu jej przełamania („Bowline”, „Heid The Light”, „Circles Out Of Salt”). W tym celu muzycy Snow Ghosts sięgają często po dość nieprawdopodobne zestawienia – w utworze „On Knives” pojawiają się nawet (w pełni udane) nawiązania do stylistyki witch house… Dominantą zaś tej wspaniałej muzyki jest, niezmiennie od lat, eteryczny i wyrazisty wokal Hannah Cartwright.
A Wrecking to jednak, przede wszystkim, efekt olśniewającej i coraz rzadszej we współczesnej wrażliwości korespondencji sztuki i miejsca, jakie ją powołało. To prawdziwie dzieło przeżywania natury przez kulturę. Jestem oczarowany, a jednocześnie… Słucham tej płyty z ukłuciem zazdrości w sercu.
Dlaczego w polskiej muzyce „Międzymorze”, któremu niemal nadprzyrodzone strofy poświęcił niegdyś Stefan Żeromski, jest wciąż nieme? Dlaczego nie słyszę lamentu rdzewiejących dźwigarów Gdańska? Czy pustka polskich miast ma mieć wyłącznie karnawałowo uszminkowaną twarz „disco-polo”? To zbyt bolesny dysonans. Jedyną formacją, która w rodzimej muzyce potrafi oddać pejzaż Międzymorza jest wejherowski duet Eternalovers – ten jednak milczy już zbyt długo. Kogo mam zapytać o to, dlaczego artyści w tym kraju milkną? Jeśli podobna odpowiedzi na to pytanie cisza stanie się regułą, to chyba naprawdę uwierzę, że piękno tu umarło.
Szymon Gołąb
Albumu A Wrecker można wysłuchać przedpremierowo na stronie magazynu Tiny mixtapes.
Snow Ghosts – oficjalna strona
Skomentuj