Wavecore 4 (kompilacja; Anywave Records; Francja; 23 maja 2015)
W ostatnim czasie, chyba jak żadnego roku w krótkiej historii zimno falowego „odrodzenia”, ukazało się – bądź zostało zapowiedzianych – multum znakomitych kompilacji: interesująca Planète Hurlante (Lentonia Records; 26 maja), najlepsza pod względem repertuarowym Synesthesia (Medical Records; 11 czerwca), nieco rozczarowująca Unforgotten Rhymes – A Tribute To Psyche (Radio Body Music; 23 maja), oraz doskonała – choć zbyt przewidywalna – Plastical Jewels (Oraculo Records; 1 lipca). Pomimo tak dużej „konkurencji” zdecydowanie wyróżnia się skladanka Wavecore 4 francuskiej wytwórni Any Wave. Dlaczego wybrałem akurat to wydawnictwo?
Cyfra „4” oznacza kolejną odsłonę cyklu kompilacji publikowanych przez wspomniany paryski label już od 2013 roku. Dość wspomnieć, że to właśnie we wnętrzach składanek Wavecore odnalazły swoje miejsce utwory pierwszoplanowych wykonawców współczesnych nurtów cold / minimal / synth wave: Luminance, L’Avenir, Mynationshit, Déficit Budgétaire, Ferdinanda Cärclasha, Selofan, Minuit Machine, Factice Factory… Postulat aktualności, oraz rozpoznawalności kompilacje Wavecore spełniają więc od początku swojego zaistnienia. Ważne jest także to, iż obok muzyków uznanych znajdują się tu zawsze licznie reprezentowani debiutanci, prezentujący utwory o zaskakująco wysokim poziomie wykonawczym. Tę zasadę wykorzystuje również najnowsza czwarta część cyklu Wavecore.
W tym obszernym wydawnictwie (dwadzieścia kompozycji) znajdziemy czołówkę nowoczesnej zimnej fali: Shad Shadows (odmienne stylistycznie wcielenie włoskiego duetu Schonwald), Winter Severity Index, Lust Era, oraz HØRD – w otoczeniu wielu mniej znanych (zwłaszcza w Polsce) projektów muzycznych, wśród których zdecydowanie wyróżnia się nieco „demonicznie” brzmiąca Heather Celeste. Jednak tym, czym naprawdę urzeka Wavecore 4 jest nieporównywalny nastrój wynikający z głęboko przemyślanego, oraz nacechowanego niezwykłą wrażliwością, złożenia poszczególnych utworów w spoiście brzmiącą całość.

Jedną z funkcji muzyki jest wyzwalanie nastroju. Kompozycje muzyczne – obok wartości, jakie przedstawiają brzmiąc osobno, „samoistnie” – mogą stać się składnikami świadomego zestawienia, „seansu” – wtedy budowany przez nie nastrój zostaje zwielokrotniony. Wiedzieli o tym chociażby dawni mistrzowie eteru, tworząc swoje audycje według wyraźnego znaczeniowego i intuicyjnego „klucza” – tak, iż powołana została nastrojowość, jaką wielu słuchaczy pamięta często przez całe życie. Pamięć muzyczna jest bowiem chyba najtrwalsza.
To właśnie jest sednem czaru najnowszej odsłony Wavecore, najprawdziwszego seansu magicznego: nastrój prowadzący do przeżywania muzyki, niczym własnego życia; nastrój, który głęboko zapada w pamięć. Jest też możliwe, iż to mi się jedynie wydaje – każdy zabieg magiczny zawiera w sobie odrobinę iluzji.
Szymon Gołąb
Anywave Records – oficjalna strona
Skomentuj