Underpass: Assimilation (LP; Desire Records; Stany Zjednoczone / Kanada; 27 sierpnia 2014)
Uwielbiam takie płyty: dalekie od muzycznej mody, czerpiące z najlepszych tradycji, doskonale niezależne. Assimilation to podróż wstecz i jednoczesne wyznaczenie nowego horyzontu dla brzmień cold wave / post punk.
Najnowsze wydawnictwo amerykańsko – kanadyjskiej czteroosobowej formacji Underpass przenosi słuchacza w inny wymiar muzyki chłodu; przestrzeń w której nie ma miejsca na powszechne dziś eksperymenty z elektroniką, czy mariaże z rytmami disco. Assimilation jest czystym nawiązaniem do post punka lat osiemdziesiątych i jego minimalistycznej estetyki złożonej z automatycznego rytmu perkusji, wyeksponowanej gitary basowej i „otchłannego” wokalu. Wszystkie te elementy występują na sześcioutworowym wydawnictwie w najlepszej i (powtórzmy) doskonale czystej postaci. Muzyka na Assimilation jest też szczególnym przykładem fenomenu nieco z przekąsem nazywanego local rock; w tym jednak przypadku miejscowa tradycja, do której odwołują się muzycy Underpass jest najlepszej próby – część z nich pochodzi z miasta Olympia w stanie Waszyngton, a więc amerykańskiej kolebki punka. To odcisnęło zdecydowane piętno na muzyce Underpass.
Longplay Assimilation jest drugim wydawnictwem w dyskografii grupy działającej zaledwie od roku, co – biorąc pod uwagę jakość tej płyty – również stanowi swoisty fenomen. We wnętrzu albumu odnaleźć można kilka utworów znanych już z zeszłorocznego debiutu, jednak w zdecydowanie bardziej „wygładzonej” brzmieniowo formie (ale bez odebrania tym nagraniom pierwotnego post punkowego „ognia”). Dobrze, bez cudzysłowów… Muzyka Underpass to ciemny ogień w czystej postaci! Zniechęcenie i obłąkańcze natchnienia, podróż do wnętrza bezsensownego, bo skazanego na niezrozumienie, buntu – a przy tym wszystkim solidna dawka po prostu pięknych brzmień (głównie za sprawą nastroju budowanego przez wokal). Płyta nie ma słabych punktów – ma za to punkt kulminacyjny: cudowną kompozycję „Tomorrows Violence”, przypominającą najlepsze klasyczne dokonania The Cure, czy The Sound.
Płyta dla każdego, kto chciałby poczuć jak brzmiała kiedyś (i brzmieć powinna) zimna fala.
Szymon Gołąb
Skomentuj