Chelsea Wolfe: Pain is Beauty (LP; Sargent House; Stany Zjednoczone; 2013)
Pain is Beauty to prawdziwa księga muzycznych tajemnic. Jak głęboko trzeba traktować życie, jakiej powagi użyć do jego opisu, by mogła powstać poezja podobna w swym pięknie temu albumowi? Więcej: w jaki sposób muzyka potrafi tak doskonale ujmować to, co w życiu najistotniejsze – moment, w którym nachyla się ono do śmierci, by potem jeszcze intensywniej trwać?
„Każda katastrofa sprawia, że świat staje się jaśniejszy” – Destruction Make The World Burn Brighter – to jedno z przesłań bólu, który jest pięknem. Oto zaś kolejne – „Dzika miłość”, Feral Love:
„Uciekasz od światła.
Twoje oczy sczerniały jak u zbłąkanego zwierzęcia.
Nie dbasz o nikogo, z wyjątkiem potomstwa
swej potęgi.
Uciekasz od każdego, kto chce cię odnaleźć.
Doczekać nocy, aby móc się schować.
Twoje oczy są czarne, jak u zwierzęcia.
Jak u bestii.
Przejdźmy przez tę wodę,
poprowadzę was do śmierci.
Zbliżamy się do głębi, zbliżamy do rzeki, do deszczu.
Zbliża nas ból”.
Ciemna poezja otwiera ten album i wypełnia go do końca. Ciemna nie oznacza tu jednak – „pozbawiająca nadziei”. To nie bezrefleksyjny mrok, muzyczna konwencja czerni, są tu żywiołami – a skupiony namysł dźwięków nad tajemnicą ludzkiego życia; życia, które na tej płycie istnieje o tyle, o ile zdolne jest do miłości. Zawsze żyję bowiem w czyimś kontekście, nawet będąc głęboko samotnym.
Muzycznym nośnikiem piękna i cierpienia jest kontrast, bądź lepiej – harmonia kontrastów. „Pain is Beauty” to nieustanne napięcie pomiędzy chłodnym mechanicznym pulsem, a akustycznym ciepłem. Rytmowi bliskiemu minimalistycznym brzmieniom chłodnej fali towarzyszą tu oszczędne, lecz wyraziste głosy: skrzypiec, altówki, saksofonu i fortepianu. Przede wszystkim jednak – gitary akustycznej. To właśnie jej brzmienie, w połączeniu z eterycznym głosem Chelsei zachwyca tu najbardziej i sprawia, że całe bogate instrumentarium tego albumu jest jedynie tłem intymnego tonu, jaki tworzą kobiecy śpiew i dźwięki gitary. Tę paradoksalną wartość „elektryzującej akustyczności” słyszę we współczesnej muzyce po raz pierwszy. Z niezrównaną potęgą wyrazu zawiera się ona w utworze They’ll Clap When You’re Gone, jednej z najpiękniejszych kompozycji na tej płycie.
Niedawno, w którymś z wywiadów Chelsea Wolfe wspomniała, że album ten właściwie mógłby mieć tytuł: „Ból staje się pięknem”. Ostatecznie – jest pięknem. Nie znam bardziej wartościowego doświadczenia – nie tylko w muzyce.
Szymon Gołąb
pociągające…
PolubieniePolubienie