Blacknasty: Pustota (EP; Hjördis-Britt Åström; Ukraina; 4 listopada 2016)
Podobno w listopadzie mroki tej ziemi rozświetlić ma „super księżyc” – to zatem odpowiednia pora na muzykę melancholii. Istnieją brzmienia, które zawierają w sobie pociągającą luminancję srebrnej planety, zaś mistrzem w ich odkrywaniu i uprzystępnianiu słuchaczom (za sprawą własnej wytwórni płytowej) jest interesujący artysta o wschodnich korzeniach – Hjördis-Britt Åström.

O jego twórczości można byłoby napisać esej. W swoich projektach (firmowanym własnym nazwiskiem oraz jako Fortune 600 i Galatée) tworzy muzyczny świat, którego tu w Polsce (będąc pod wpływem kultury anglosaskiej) nie znamy. Kluczami do niego są urocza melancholia i pewien rodzaj hermetyczności. To, w tym przypadku dosłownie, muzyka „nie dla każdego”. Kiedy jednak już poznamy wrażliwość Hjördisa (także tę zawartą w doborze repertuaru wydawanego przez jego label) to naprawdę trudno się od niej uwolnić. „Zrezygnowane dobro”, „smutne piękno” – oto zasadnicze tony muzyki jaką nagrywa i po którą sięga ten niezwykły artysta. Taka też jest płyta Пустота ukraińskiego duetu Blacknasty, najnowsze wydawnictwo wytwórni Hjördis-Britt Åström.

(O tym albumie za chwilę, teraz nawias. Posłuchajmy dwóch nagrań Fortune 600 – zwracając uwagę na zawarty w nich ciekawy zabieg – swego rodzaju „sedymentację” muzycznego mroku i smutku. O co chodzi? Zaraz tłumaczę. Na razie muzyka – należy kliknąć tutaj, aby ją odtworzyć.
Przesada z tym Zachodem w polskiej muzyce… Wciąż przecież jej oficjalnie promowanym i dość żywotnym nurtem jest „disco polo”, czyli gatunek wywodzący się z Rosji końca lat osiemdziesiątych, który zresztą istnieje tam do tej pory pod wymowną nazwą – „kurewski pop”. Nie jest to Rosja, którą kocham – „kurewski pop” brzmi często chociażby w tle kadrów jednego z najbardziej przerażających filmów ostatnich lat, „Ładunku 200” Aleksieja Bałabanowa (nie dotykajcie nawet tego linku). Owo „disco polo” nie jest bynajmniej wesołą muzyką – emocje, które wyzwala (chociażby przez odwołania do rozbuchanej seksualności, często będącej wręcz zachętą do gwałtu) nie sytuują się po jasnej stronie muzycznej mocy. Posłuchajcie polskiego „kurewskiego popu” w zwolnionym tempie, stosując zabieg z nagrań Fortune 600 – zastanawiające, jak łatwo z tej muzyki „wysedymentować” zawarty w niej wręcz beznadziejny smutek…). Koniec nawiasu.

Album Pustota Blacknasty urzeka. Niewiele wiadomo o muzykach, którzy nagrali tę płytę, poza tym że jest to duet – Anastazja Czernaja i Dmitry Gruber (Hjördis to właśnie jego pseudonim). Pustota jest, znając już pasję Hjördisa do odnajdywania interesujących i ukrytych nieco przed światem nowych brzmień, jedynym i debiutanckim (wyjąwszy kilka singli) wydawnictwem w dyskografii Blacknasty. We wnętrzu płyty znaleźć można cztery kompozycje o kameralnym wyrazie, w którego stronę „skręca” od jakiegoś czasu chociażby solowa twórczość Camelli Lobo z duetu Tropic of Cancer. Równie pięknie brzmią także nagrania (od dawna już milczącej) Xiu. Utwory zaśpiewane są po ukraińsku, żeńskim głosem z tym cudownym odcieniem – wspomnianego już – „zrezygnowanego piękna”. Jedynym zaś łącznikiem z cold wave jest na tej płycie krótki melorecytowany utwór „Сезон”.

Za dużo słów – tak jednak jest zawsze w obliczu ziemi nieznanej. Próbujemy ją opisać, nazwać, omówić. Po co? Nie wiem. Posłuchajmy Pustoty – tak chyba brzmi tajemnica. Faworyzuję wszystkie utwory z tej płyty.
Szymon Gołąb
Album w wersji cyfrowej do nabycia na stronie wytwórni Hjördis-Britt Åström w serwisie Bandcamp.
Hjördis-Britt Åström – Facebook / VKontakte / Bandcamp / SoundCloud
Skomentuj