Hada: Abrahadabra (LP; CD / digital; Swiss Dark Nights; Grecja; 31 lipca 2020)
Debiutancki pełnowymiarowy album greckiego duetu Hada (Natasa Koumi – śpiew i teksty oraz Babis Nikou – instrumentarium) jest dowodem na to, że muzyka powstaje nie tylko w ludzkiej wyobraźni i rękach. Niekiedy artysta jest swoistym „medium”, przez które wypowiada się to, co niewidzialne. Tak – niektóre dźwięki tworzone są niemal z inspiracji boskiej – i wtedy są absolutnie wyjątkowe. Oto apokaliptyczny początek płyty – „Omen”:
Niewidzialne lubi też mówić przez symbole, i czasem czyni to poza intencją twórcy. Im zaś młodszy ów twórca, im mniej w nim z „legendy” i środowiskowego „autorytetu” – tym lepiej. Dysponuje bowiem wyobraźnią nie zaciemnioną przez zawodowy polor, przez obwieszone medalami „ja”. Tak jest (mniej więcej) z Hadą. W jej śpiewie czuć bliskość niewidzialnego piękna – a od piękna prosta już droga do prawdy i Boga. Od kilku dni powracam więc do jej debiutu bez przerwy. Spieszy mi się w zaświaty. „Moonstone”:
Długi wstęp, ale to tylko po to, aby pokazać w jakich obszarach znaleźliśmy się dzięki Hadzie. Ni mniej, ni więcej – w Grecji, a Grecja to filozofia. I to filozofia bardzo bliska ciału. Oto „Eros_Thanatos”:
Banał? Nie jest natomiast banałem tożsamość sztuki i miejsca. Utwory muzyczne, mniej lub bardziej, przypisane są konkretnemu punktowi na mapie; czy chcemy tego, czy nie – muzyka ma charakter narodowy. Choć nie przeszkadza jej to nieść się w najdalsze rejony świata w formie często niewiele zmienionej tą wędrówką. Album Abrahadabra mógł więc powstać tylko w Grecji, co nie wyklucza usłyszenia w jego wnętrzu wpływów brytyjskiej awangardy spod znaku 4AD sprzed lat. Pamiętajmy jednak, że to debiut. „Butterfly”:
Arkana swojej „filozofii” wyłożyła Hada w dziewięciu adekwatnie tytułujących się kompozycjach, które utrzymują album Abrahadabra (nomen omen) w interesującym balansie pomiędzy gitarową eterycznością i synth-minimalizmem nowej zimnej fali. Gdyby nie ów nieuchwytny dla słów „balans” płyta ta mogłaby nużyć, albo kierunkować odbiór muzyki Hady w stronę bliską wydumanym natchnieniom „poezji śpiewanej”. Nic takiego tu się nie zdarza. Zimna fala powstrzymuje obdarzoną pięknym głosem wokalistkę od „wyciągania na wierzch emocjonalnych flaków”. Prym wiedzie symbol, odnoszący się do rzeczy podstawowych – jak miłość i śmierć. „Mysteria Amoris”:
Nic właściwie już nie trzeba dopisywać – prócz tego, że na płycie Abrahadabra faworyzuję dwa utwory; są to „Moonstone” i „Mysteria Amoris”. Szczególnie ten drugi daleko wykracza poza rejestry, których można się spodziewać po muzykach, będących na scenie zaledwie od 2018 roku.
Album dostępny w wersji fizycznej (CD) i cyfrowej na stronie wytwórni Swiss Dark Nights w serwisie Bandcamp.
Doskonała recenzja płyty, doskonali muzycy Babis Nikou i jego Angel’s Arcana to perły… dzięki pozdrawiam Tomek_Vizion
PolubieniePolubione przez 1 osoba