Casuistry: Cimmerian Gloom (LP; Stany Zjednoczone; 1 lipca 2016)

Obrazek z pamięci pod tę muzykę: wejście Macieja Zembatego z butelką „aqua piorunata” w ręku na imprezę dla młodzieży. Ciemność, ścisk, tłum, taniec w ciasnym zadymionym mieszkaniu. Z głośników Nirvana (nigdy nie wiedziałem o co chodzi w ich muzyce) – Zembaty podkręca głośność i rażony nagłym prądem nieświadomości ląduje na wznak na podłodze. Wokół niego, uśmiechniętego, wciąż tańczą ludzie. „Tak się słucha Nirvany” – powiedział potem. Tak też słucha się Casuistry. Spróbujcie:
https://soundcloud.com/casuistry-nadir/cimmerian-gloom
Zgiełk, hałas, chłód. Eksperymenty i synteza gatunków: oldschool EBM, industrial, noise, minimal / cold wave – czyli w sam raz na nirwaniczny chillout. Jakiś punkt zaczepienia? Jeden z możliwych to wypadkowa Lost Image i Blok 57. „Wypadkowa”? W dosłownym znaczeniu – muzyka Casuistry brzmi czasem jak zgrzyt gniecionego żelaza, choć potrafi być także minimalistyczna i subtelna (szkoda, że jednak nie na Cimmerian Gloom).

Kto? Skąd? Po co? Casuistry to jednoosobowy projekt z Detroit. Jego sednem jest ciągły eksperyment, traktowanie muzyki niemal jako przyrządu laboratoryjnego. Efekt tego to spora róznica w nastroju i stylistyce poszczególnych składników obszernej dyskografii projektu – od zeszłego roku rozrosła się ona do jedenastu pozycji (w tym kilku płyt LP). Co znajdziemy na najnowszym krążku?

Siedem wyników syntezy. Połączenie charakterystycznie „podbitego szumem” męskiego wokalu z post punkowym basem i industrialnym w wyrazie synthem. To dobra płyta choć nie najlepsza w dyskografii Casuistry. Faworyzuję jej najchłodniejsze składniki „Metamorph”, „I prefer it to be this way” oraz fenomenalną kodę płyty – „Home”.
Szymon Gołąb
Płyta w wersji cyfrowej do nabycia na stronie Casuistry w serwisie Bandcamp.
Casuistry – Facebook / SoundCloud / Twitter


Dodaj komentarz